- Rolnicy w całej Polsce rozważają protesty z powodu trudnej sytuacji.
- Liberalizacja handlu z Ukrainą oraz nadmierny import utrudniają sprzedaż krajowej żywności.
- Liderzy apelują o wsparcie rządu i lepszą organizację eksportu. Gotowi są na ogólnopolskie działania.
- Czy rząd zareaguje na wezwania rolników, zanim ci wyjdą na ulice?
Rolnicy znów wyjdą na ulicę? Ogólnopolskie protesty bardzo prawdopodobne
Rolnictwo w Polsce znajduje się w trudnej sytuacji, a problemy te zaczynają coraz bardziej irytować samych rolników. Jak podkreśla Roman Kondrów, lider inicjatywy Podkarpacka Oszukana Wieś, obawy budzi przede wszystkim liberalizacja handlu z Ukrainą, która od stycznia umożliwi napływ większej ilości produktów rolno-spożywczych – Skupy się zapchały, nie ma co zrobić z zbożem, porty nie działają tak, jak powinny – mówi nam Kondrów.
Rolnicy wskazują też na nierównowagę w krajowym handlu. – Nie można sprzedać ani kalafiora, ani ziemniaka, podczas gdy do naszych sklepów trafiają tysiące ton importowanych produktów – słyszymy.
Wyeksportowaliśmy gdzieś w granicach 110 tysięcy ton, ale zaimportowaliśmy, czyli do naszych wielkopowierzchniowych sklepów wpłynęło 240 tysięcy ton ziemniaka - podkreśla lider Podkarpackiej Oszukanej Wsi.
Kondrów podkreśla, że polskie produkty powinny być promowane w wielkopowierzchniowych sklepach, a nie wypierane przez import z Holandii czy Niemiec.
Według niego, rozwiązaniem problemów jest przede wszystkim lepsza organizacja sprzedaży i eksportu. – Rolnik jest od produkcji, a rząd powinien zadbać o to, by nasze produkty trafiały na rynek krajowy i zagraniczny. Po to mamy władze, samorządowe czy wojewódzkie, później przekłada się to na centralne, żeby potrafili to gdzieś upłynnić, pojechać za granicę, podpisać kontrakty – mówi Kondrów, zaznaczając, że obecne działania administracji nie wystarczają.
Rolnicy są gotowi na protesty
Temat protestów nabiera realnych kształtów. Kondrów przyznaje, że choć na Podkarpaciu nie ustalono jeszcze dokładnej daty, rolnicy gotowi są do działań w całym kraju.
Musimy naciskać na rządzących. Nie chcemy być postrzegani jako żebracy. My chcemy godnie pracować na tej roli, sprzedawać towary, a rząd od tego jest i minister rolnictwa, żeby to z naszego kraju wywieźć – podkreśla lider inicjatywy.
Jak dodaje, sytuacja jest skomplikowana także finansowo – rolnicy muszą spłacać kredyty, płacić podatki i radzić sobie z nadwyżkami produkcji. Dopóki nie zostaną wdrożone konkretne mechanizmy wsparcia i eksportu, konflikt może eskalować, a ogólnopolskie protesty stają się coraz bardziej prawdopodobne.
