Lechia Gdańsk, odkąd jej trenerem jest Tomasz Kaczmarek, zaczęła wyróżniać się na tle ligowej szarzyzny. Mało tego, po zwolnieniu Piotra Stokowca gdańszczanie nie dość, że znacznie poprawili swój styl gry, ale przede wszystkim zaczęli regularnie punktować i w większości spotkań byli postrzegani jako zdecydowani faworyci. Nie inaczej było dzisiaj w Mielcu.
Z kolei Stal Mielec w ostatnich meczach zremisowała z aktualnym liderem tabeli, czyli Lechem Poznań i nie dała szans warszawskiej Legii, pewnie wygrywając z aktualnym mistrzem kraju 1:3 w Warszawie. Drużyna Adama Majewskiego w ostatnich tygodniach była „w gazie” i nie zamierzała się zatrzymywać.
I od początku spotkania to Stal wyglądała lepiej. Była agresywniejsza, wyszła wysoko, próbowała konstruować akcje pod bramką Lechii i zaskakująco szybko została nagrodzona za dobry początek meczu. Po fantastycznym podaniu z linii obrony, piłkę przejął Mateusz Mak, który przytomnie odegrał do Sitka, a ten sprytnym lobem pokonał bramkarza Lechii.
Bramka dodała pewności siebie gospodarzom, którzy próbowali zdobyć drugą bramkę. Niestety brakowało skuteczności, lub pomysłu na wykończenie akcji. Gra dobrze wyglądała do pola karnego rywali, ale nie było zawodnika, który finalizowałby dobre akcje mielczan. Niestety, szybko się to zemściło.
Lechia po stracie bramki była podrażniona, mocno atakowała i w końcu doprowadziła do remisu. W 37. minucie Ilkay Durmus popisał się przepięknym strzałem z dystansu, a futbolówka zatrzepotała w siatce. Po stracie bramki Stal dosłownie przestała grać. Podopieczni trenera Adama Majewskiego, najwyraźniej byli w szoku, bo jeszcze w pierwszej połowie Lechia doprowadziła do kolejnego gola. Dwójkową akcję Marco Terrazzino - Flavio Paixao wykończył ten pierwszy i zawodnicy z Gdańska schodzili z „bramką do szatni”.
Powrót w drugiej połowie
Wydawało się, że Lechia pewnie sięgnie po komplet punktów, ale w drugiej połowie do gry nieoczekiwanie wróciła w tym spotkaniu Stal. Raptem kilka minut po stracie trzeciej bramki Mateusz Mak został sfaulowany w polu karnym rywali przez Mateusza Żukowskiego, a jedenastkę zamienił na kontaktowego gola dla gospodarzy Grzegorz Tomasiewicz.
Chwilę później podopieczni Adama Majewskiego mogli doprowadzić do wyrównania. Jednak doskonałą szansę zmarnował Fabian Piasecki, a Dusan Kuciak potwierdził, że jest jednym z czołowych bramkarzy w lidze.
Środkowy napastnik mielczan zrehabilitował się na początku ostatniego kwadransa spotkania. Przejął fatalne podanie Żukowskiego w kierunku Kuciaka, po czym wyłożył piłkę jak na tacy do Maka, który ze spokojem raz jeszcze w tym meczu doprowadził do wyrównania.
Obie drużyny podtrzymały ostatecznie swoje imponujące serie kolejnych spotkań bez przegranej. Stal Mielec utrzymała z kolei swoją pozycję w górnej połowie ligowej klasyfikacji.
Polecany artykuł: