Pięcioraczki z Horyńca

i

Autor: rodzinaclarke/Instagram/Screen Mama pięcioraczków z Horyńca usłyszała diagnozę dotyczącą córki.

Pięcioraczki z Podkarpacia

Jedno z pięcioraczków z Podkarpacia trafiło do szpitala. „W mojej głowie kłębiły się tysiące pytań”

2024-11-22 15:14

Dominika Clarke podzieliła się z obserwującymi nowymi wieściami, na temat zdrowia pięcioraczków. Jak się okazało, musiała udać się do Bangkoku na badania z jednym z maluchów. Chodziło o jej córeczkę Gracie. Matka pięcioraczków z Podkarpacia opowiedziała o tym, jak udało się jej rozładować napięcie u malucha.

Córka Dominiki Clarke w szpitali

Matka pięcioraczków z Horyńca, Dominika Clarke, regularnie podróżuje z wyspy Koh Lanta do stolicy Tajlandii. Jej częste wizyty są spowodowane zdrowiem synka Czarusia, który urodził się jako wcześniak. Chłopiec przeszedł zabieg na sercu i zmaga się z problemami zdrowotnymi, takimi jak nieprawidłowo rozwinięte podniebienie oraz nadwrażliwość w rejonie ust, co uniemożliwia mu karmienie tak jak pozostałe dzieci.

Dodatkowo, mama pięcioraczków z Podkarpacia musiała udać się do szpitala w Bangkoku na badania z drugim z pięcioraczków, jej córeczką Gracie. Wszystko to sprawia, że rodzina musi radzić sobie ze stresem związanym z codziennymi wyzwaniami i opieką nad pięcioraczkami, w tym z dodatkowymi potrzebami Czarusia. Mimo trudności, Dominika dzielnie stawia czoła sytuacji, pokazując determinację i miłość do swoich dzieci. Przebieg wizyty pani Clarke zrelacjonowała na swoim Instagramie.

Jak mała sprawowała się na badaniach?

 „Była w cudownym nastroju, wszystkich wokół zaczepiała i rozdawała uśmiechy. Potem dostała syropek i zasnęła spokojnie, a pani doktor zaczęła podpinać różne kabelki do jej małej główki. Siedziałam obok, cierpliwie czekając na jakąś informację”

– relacjonowała mama pięcioraczków z Podkarpacia.

Badanie trwało bardzo długo. Pani pielęgniarka wpatrywała się w monitory podpięte do Gracie, a pani doktor analizowała dziwne wykresy na ekranie. W pokoju panowała ciemność i cisza – taka cisza, która pozwala każdej myśli stać się głośniejszą – w mojej głowie kłębiły się tysiące pytań”

– dodała.

Jak się okazało, po samych badaniach „Gracie była trochę nieswoja”.

Usiadła w wózku, zamknęła dach i schowała się w swoim małym świecie. Czułam, że musi odreagować. Postanowiłam zabrać ją w magiczne miejsce, które koi nerwy i przynosi radość. Usiadła w wózku, zamknęła dach i schowała się w swoim małym świecie. Czułam, że musi odreagować. Postanowiłam zabrać ją w magiczne miejsce, które koi nerwy i przynosi radość”

– możemy przeczytać w instagramowym poście.

„Usiadłyśmy w kącie i czekałyśmy. Jeden z piesków, malutki i puchaty, podszedł powoli, jakby wiedział, że Gracie potrzebuje czasu. Patrzyłam, jak ostrożnie wyciąga swoją małą rączkę, a piesek, z czułością i delikatnością, pozwala jej dotknąć swojej miękkiej sierści. Gracie się rozpromieniła – wiedziałam, że to była dobra decyzja. Nie wiem, jak te zwierzęta to robią, ale w ich obecności świat wydaje się trochę prostszy, a trudne chwile – łatwiejsze do przejścia”

– napisała pani Clarke na Istagramie.

Quiz o zakupach w PRL-u

Pytanie 1 z 10
Pewex, czyli...

Zima zapanowała w Bieszczadach. Trudne warunki na szlakach

Zobacz naszą galerię!

Rzeszów Radio ESKA Google News
Autor:
Pięcioraczki z Horyńca znikają z internetu! Mama podjęła drastyczne kroki