Mecz wyglądał dokładnie tak, jak można było się tego spodziewać po spotkaniu lidera tabeli z drużyną ze strefy spadkowej. GKS był mocno cofnięty, stał bardzo głęboko na swojej połowie i praktycznie w ogóle nie próbował konstruować ofensywnych akcji. Inicjatywa w tym meczu należała do lidera z Rzeszowa, co nie znaczy, że zadanie było proste.
Rzeszowianom w pierwszej połowie ciężko było znaleźć jakąś wyrwę w „autobusie” postawionym przez GKS. Aktywny w ofensywie, jak zawsze, był Patryk Małecki, który w na początku spotkania minął dwóch rywali, ale niestety jego strzał pewnie obronił bramkarz drużyny z Bełchatowa.
- Na nas drużyna z Bełchatowa wyszła jeszcze bardziej defensywnie niż zwykle i dlatego strategia, która była przez nas przygotowana do końca nie wypaliła. Chcieliśmy głównie kierować ataki przez środek, ale musieliśmy to skorygować w trakcie meczu – mówił na pomeczowej konferencji Daniel Myśliwiec, trener Stali Rzeszów
Wypalił „plan B”
W drugiej połowie – po poprawkach naniesionych w przerwie przez sztab – Stal wrzuciła drugi bieg i szybko strzeliła gola. Po dużym zamieszaniu w polu karnym rywala i kilku zablokowanych uderzeniach, Łukasz Góra znalazł drogę do bramki i otworzył wynik meczu.
Stracona bramka spowodowała, że drużyna gości musiała zacząć myśleć o bardziej ofensywnej grze. Na to tylko czekała Stal, która przez 45 min drugiej połowy szalała na połowie rywala. Dużo szumu na lewej stronie robił Andreja Prokić, świetne piłki rozrzucał Patryk Małecki a kolejne bramki były kwestią czasu a na listę strzelców wpisał się Bartosz Wolski i Krzysztof Danielewicz, który z rzutu wolnego pokonał bramkarza rywali - Jedyne czego można żałować to niskiej zdobyczy bramkowej, ale to i tak bez znaczenia. Mamy 3 pkt i patrząc na to co się dzieje w drużynie to mogę zapewnić, że piłkarze chcą więcej i chwała im za to – zakończył trener Stali.