Materiał z interwencji w mini ZOO w Giedlarowej w powiecie leżajskim opublikował portal OKO.press. Przedstawiciele fundacji VIVA! i stowarzyszenia Otwarte Klatki weszli na teren ZOO, by odebrać nielegalnie przetrzymywanego tam lisa. To, co zastali, przyprawia o gęsią skórkę.
Zwierzak bez żadnych dokumentów był zamknięty przez pięć lat w klatce wyścielonej niewielką ilością słomy i osłoniętej od wiatru prowizoryczną plandeką. Za schronienie służyl mu wrzucony w kąt kawałek starej blachy. Lisek był karmiony między innymi suchymi bułkami i świnkami morskimi, które rozmnażały się na terenie ZOO.
Na materiale widać też trzy niewielkie psy, które także trzymane są w klatach, Zwierzaki dosłownie depczą po swoich odchodach. Na terenie obiektu mieszka też między innymi kangur - także bez dokumentów, które, jak twierdzi właściciel ZOO, nie są wymagane.
Polecany artykuł:
W filmiku pokazano też rozmowę z Powiatowym Inspektoratem Weterynarii w Leżajsku, który uznał, że taka działalność mini ZOO jest zgodna z prawem.
Najbardziej przeraża ostatnia scena wideo. Właściciel ZOO pytany o to, czy kocha o swoje zwierzęta, odpowiada: "A mam inne wyjście?".
Pozostaje mieć nadzieję, że odpowiednie służby sprawdzą dokładnie, czy zwierzętom w tym i innych tego typu miejscach nie dzieje się krzywda.
Polecany artykuł: