Szczere wyznanie o dzieciach. Mama pięcioraczków z Podkarpacia opublikowała wyjątkowe posty
Pięcioraczki z Horyńca znane są nie tylko na Podkarpaciu, ale także w całej Polsce. Ich mama, Dominika Clarke, aktywnie prowadzi profile w mediach społecznościowych, dzięki którym stale otrzymujemy informacje z życia rodziny. W ostatnich dniach mama gromadki zdecydowała się na opublikowanie serii szczerych wpisów, w których poświęciła chwilę każdemu dziecku. - Pytacie, jakie są nasze maluchy, więc zaczynamy od najstarszej z czwórki - Elcia przyszła na świat jako pierwsza, ważyła zaledwie 1200 g, ale od początku była silna i dzielna – zaczyna Dominika Clarke.
Jak czytamy - od urodzenia miała najmniej problemów. Mama dzieci podkreśla, że jako niemowlę była bardzo grzeczna – jadła, spała i nie sprawiała kłopotów. Teraz charakterek ma jak na najstarszą przystało.
W kolejnym wpisie Dominika Clarke nawiązała do Evie. - Evie przyszła na świat jako druga, ważyła 1400 g, ale mimo większej wagi od razu musiała stawić czoła sporym wyzwaniom – czytamy na profilu. - Do domu trafiła jako trzecia – i wtedy nasze życie stanęło na głowie! Jak zaznacza mama pięcioraczków, Evie płakała dużo i o każdej porze, czego nigdy wcześniej jako rodzice nie doświadczyli. Jeśli chodzi o Ariankę, Dominika Clarke podkreśla, że nawet pielęgniarki były zaskoczone, że wcześniak z 28. tygodnia może mieć takie rzęsy. - Jeśli jesteście ciekawi, mogę poszukać zdjęć.
Dominika Clarke w poruszającym wyznaniu o zmarłym synku
Sporo pojawiło się także o Czarusiu, który gdy przyszedł na świat, ważył zaledwie 1000 g. - Jego droga od pierwszego oddechu była pełna wyzwań. Lekarze mówili, że chłopcy często mają trudniej, ale nikt nie był w stanie przewidzieć, jak trudny będzie jego start – podkreśla mama. Przyznaje także, że do dziś pamięta, jak lekarka powtarzała, że jego stan jest poważny i nie wiadomo jak wszystko się skończy. - Miał swoje tempo, ale konsekwentnie pokonywał wszystkie przeszkody – czytamy.
Dominika Clarke zdecydowała się także na bardzo szczery i poruszający wpis o zmarłym Henrym. - Dzielnie walczył, ale jego małe ciałko było za słabe – zaznacza.
Umierał na moich oczach, mogłam go wziąć na ręce dopiero po śmierci. W sali szpitalnej życie toczyło się dalej, jakby nigdy nic, a ja miałam ochotę krzyczeć z bólu, ale siedziałam cichutko trzymając malutkie ciałko Henrysia i próbowałam zapamiętać każdy szczegół. Miał gęstą czuprynkę żółtych jak kaczuszka włosków – wyznaje szczerze Dominika Clarke.
ZOBACZ: W tych gminach na Podkarpaciu przyrost naturalny jest najniższy