Samorząd województwa rozdzielił dotacje dla zabytków na terenie Podkarpacia. Już wkrótce trafią one do beneficjentów. Dotacje celowe mogą być przeznaczone na prace konserwatorskie, restauratorskie lub roboty budowlane przy zabytkach ruchomych i nieruchomych wpisanych do rejestru zabytków.
- Z całego programu jesteśmy niezmiernie zadowoleni, bo wsparcie naszego regionu w zakresie poprawy infrastruktury zabytkowej i turystycznej jest bardzo ważne. Obiekty te są istotnymi punktami na mapie turystycznej Podkarpacia, są wśród nich miejsca pielgrzymkowe, gdzie przybywa dużo osób. Poprzez naszą działalność podnosimy atrakcyjność województwa podkarpackiego – mówi Piotr Pilch, wicemarszałek województwa podkarpackiego.
W ramach naboru wpłynęło 253 wnioski. 190 z nich złożyły parafie, klasztory, zakony, zgromadzenia i inne kościelne osoby prawne, 33 wnioski złożyły jednostki samorządu terytorialnego, a 19 wpłynęło od organizacji pozarządowych. 11 złożyły osoby fizyczne. Dofinansowaniem objęto w sumie 104 wnioski.
200 tys. złotych trafiło do klasztoru w Komańczy. Zakon przeprowadzi prace remontowo-konserwatorskie budynku klasztornego. - Dzięki otrzymanej dotacji będziemy mogli wykonać niezbędny remont zewnętrznej elewacji klasztoru, w tym zabytkowych tarasów. Bez tych środków byłoby to niemożliwe. Klasztor Sióstr Nazaretanek w Komańczy, gdzie został internowany ksiądz prymas Wyszyński, to miejsce dla Podkarpacia bardzo ważne. Co roku odwiedza go ogromna rzesza pielgrzymów i turystów, którzy przybywają w Bieszczady. W skali roku jest to nawet 50 tysięcy osób, a w ciągu każdego letniego tygodnia około 1,5 tysiąca. To ogrom ludzi, dla których historia Podkarpacia i historia polskiego kościoła ma duże znaczenie, więc o tę perełkę musimy dbać – mówi Beata Dzido, przełożona Domu Zakonnego w Zgromadzeniu Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu w Komańczy.
Natomiast dzięki 60 tys. zł, które trafiły do Towarzystwa Przyjaciół Markowej uda się wyremontować dom rodziny Szylarów.
- Rodzina Szylarów podczas II wojny światowej przechowywała w swoim domu sześcioro Żydów, ratując ich od zagłady. Trzeba wykonać ogrom prac wewnątrz budynku, w tym postawić piec, wybudować schody, czy odtworzyć strych, gdzie była zorganizowana kryjówka. Ta pomoc jest dla nas bardzo ważna, bo pozwoli nam oddać budynek do zwiedzania turystom. Będzie on uzupełnieniem tego, co pokazuje nam muzeum w Markowej, znajdujące się w naszym sąsiedztwie - mówi Maria Małek, wiceprezes Towarzystwa Przyjaciół Markowej.