Wilki zagryzły owce na Podkarpaciu. RDOŚ komentuje sprawę
W marcu w powiecie jasielskim, a konkretnie w Jaworzu, wilki dwukrotnie zaatakowały tę samą hodowlę owiec. Podczas pierwszego ataku zagryzły kilka młodych owiec i jedną dorosłą, która zniknęła, co zdaniem ekspertów, jednoznacznie wskazywało na drapieżniki. Kilkanaście dni później, mimo wzmocnionych zabezpieczeń znów sforsowały ogrodzenie.
Nie mieliśmy stuprocentowej pewności, aczkolwiek ślady które nasi pracownicy obecni w terenie stwierdzili wskazywały, z dużym prawdopodobieństwem, że były to wilki. W niedalekiej przyszłości wilki zaatakowały ponownie. Dostały się przez ogrodzenie. Wtedy już nie mieliśmy wątpliwości. Szkoda została oszacowana i poszkodowany czeka teraz na wypłatę odszkodowania za te zabite zwierzęta – mówi nam Łukasz Lis, rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Rzeszowie.
Pod Jasłem, w Skołyszynie doszło do zagryzienia psa, co prawdopodobnie też było dziełem wilków. Rodzi się zatem pytanie, jak osoby hodujące zwierzęta, powinny zabezpieczać się przed takimi sytuacjami.
Przede wszystkim powinniśmy się zabezpieczyć. Hodując zwierzęta w okolicy, w której występują wilki, musimy się liczyć z prawdopodobieństwem, i to dużym, że wilki bardziej będą wolały zadbane zwierzęta niż ściganie jakiejś sarny czy jelenia w lesie – podkreśla rzecznik.
W związku z tym hodowcy powinni przede wszystkim zadbać o ogrodzenie, czyli o fizyczną barierę, która uniemożliwi drapieżnikom przedostanie się do naszych zwierząt. - Warto wspomóc się elektryką. Mam tutaj na myśli tak zwanego elektronicznego pastucha, czyli ogrodzenie pod napięciem – zaznacza Łukasz Lis.
Czy powinniśmy się obawiać wilków?
Hodowcy, u których notowane są duże szkody mogą liczyć na wsparcie Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, w tym na pomoc w zabezpieczeniu hodowli. - My rozdajemy siatki ogrodzeniowe, elektryczne pastuchy i od jakiegoś czasu fladry. Można je porównać do kawałka materiału, wstążki – jak na razie widać efekt, niepokoi to wilki i nie podchodzą – słyszymy.
Wiele osób zastanawia się, czy na działania wilków, oprócz zwierząt, narażeni się także ludzie. Czy rzeczywiście powinniśmy się ich obwiać?
Nie mieliśmy przypadków takiego aktywnego ataku, w wyniku którego ucierpiał człowiek. Oczywiście były przypadki, gdy do takich sytuacji dochodziło, niemniej jednak wszystkie te przypadki były powodowane przez osobniki chore, jeden wilk nosił ślady hodowli, bo niestety taki proceder też kwitnie, szczególnie u naszych południowych sąsiadów, że wilki są chwytane i hodowane, chociażby jako materiał do rozrodu – zaznacza rzecznik RDOŚ.
Jak słyszymy od naszego rozmówcy, przypadki ataku wilka na człowieka na szczęście są bardzo rzadkie.
W związku z tym nie powinniśmy się aż tak bać. Oczywiście miejmy świadomość, że jest to duże, dzikie zwierzę. Każde dzikie zwierzę może nam zrobić krzywdę w sytuacji, gdy je sprowokujemy. Nawet taka wiewióreczka potrafi podrapać i ugryźć – dodaje Lis.
Rzecznik podkreśla, że spotkanie z wilkiem jest prawdopodobne, bo tych drapieżników jest już na tyle duże, że takie przypadki mogą się zdarzyć. Co robić w takiej sytuacji?
Nie panikujmy. Ten drapieżnik na pewno pójdzie swoją drogą. My nie jesteśmy w jego menu – słyszymy.
ZOBACZ: 8-letni chłopiec wpadł pod koparkę
