Wilki w powiecie brzozowskim. Mieszkańcy się boją
Incydentów jest bardzo dużo. Wilki chodzą po ulicach, blisko domów, wchodzą na podwórka – mówiła nam kilka dni temu Agnieszka Wilk, naczelnik Wydziału Administracji i Spraw Obywatelskich w brzozowskim urzędzie. Zaznaczyła, że doszło do wielu przypadków, w których wilki zagryzły psy i zwierzęta gospodarcze. W ostatnich dwóch tygodniach do urzędu gminy w Dydni w powiecie brzozowskim wpłynęło 15 zgłoszeń o wilkach, które pojawiły się blisko domów i budynków gospodarczych. Ale to tylko część przypadków, kiedy ludzie widzieli z bliska drapieżniki.
Podchodzą nawet na 10 metrów od zabudowań – powiedział Stanisław Pytlowany, kierownik Referatu Geodezji Gospodarki Nieruchomościami i Spraw Obywatelskich urzędu gminy.
Mamy też zgłoszenia od rolników, którzy wypasają bydło na pastwiskach całodobowych. Teraz już patrolują łąki w nocy i pilnują swoich stad – dodał.
ZOBACZ: Niesamowite fakty o Tarnicy. Tego z pewnością nie wiecie!
Wilki terroryzują mieszkańców
Mieszkańcy opowiadają też, że często słyszą odgłosy wyjących wilków. Zaczęli się bać. Sytuacja jest już na tyle poważna, że urzędnicy rozwiesili we wsi plakaty z ostrzeżeniem i apelem do mieszkańców o ostrożność. Ten sam komunikat opublikowano w środę na stronie urzędu.
Władze gminy radzą, aby dzieci pozostały przez cały czas pod opieką rodziców, psy nie biegały luzem oraz by zabezpieczyć zwierzęta hodowlane – napisano w komunikacie.
Jest też prośba, żeby zgłaszać każdą obecności wilka w pobliżu gospodarstwa domowego. "Każde zdjęcie lub nagrany filmik – z zachowaniem pełnej ostrożności – przesłany do urzędu będzie podstawą do podejmowania dalszych działań, związanych z zabezpieczeniem mieszkańców przed atakiem wilków" – zapewnia gmina.
Urzędnicy zastanawiają się w jaki sposób można rozwiązać problem. "Występowaliśmy już do wojewody i Dyrekcji Ochrony Środowiska z wnioskiem o płoszenie wilków. Ale na dłużą metę nie przynosi to skutków" – przyznał Stanisław Pytlowany
Polecany artykuł: