Bieszczady

Trafili w Bieszczadach na prawdziwy "nocleg grozy". "Syn właścicielki wpadł do pokoju, wymiotował, krzyczał"

2024-08-20 14:35

Długi weekend był wyjątkowo udany dla bieszczadzkich hotelarzy. Niestety nie mogą tego powiedzieć wszyscy odwiedzający podkarpackie góry. Nie wszystkim turystom udało się znaleźć wymarzone noclegi. Do tej grupy zalicza się Jowita Stępień, której historię opisała Wirtualna Polska. Dla jej rodziny pobyt w Bieszczadach zmieniły się w prawdziwy koszmar.

Koszmarny pobyt w Bieszczadach

Ten pobyt w Bieszczadach z pewnością nie należał do udanych, choć zaczął się naprawdę dobrze. Rodzina pani Jowity Stępień postanowiła spędzić długi weekend w podkarpackich górach. Początkowo przebywali w miejscowości Smerek. Niestety pobyt dobiegł końca i chcąc spędzić jeszcze kilka dni w Bieszczadach turyści musieli szukać innego noclegu.

- Z rodziną mieliśmy zarezerwowany tygodniowy pobyt we wsi Smerek. Tak nam się spodobało w Bieszczadach, że postanowiliśmy zostać jeszcze dwie noce. Wtedy trafiliśmy do Leska - przekazała kobieta Wirtualnej Polsce.

Jak się okazało, nocleg znaleźli na grupie Bieszczady Noclegi. To właśnie tu znajdowała się oferta zakwaterowania od osoby prywatnej.

- Zadzwoniłam, dogadałam szczegóły i pojechaliśmy - mówi pani Jowita.

Niestety, po przybyciu rodziny na miejsce szybko okazało się, że warunki panujące w kwaterze prywatnej zdecydowanie odbiegają od oczekiwań turystów.

- Super warunki okazały się zatęchłym pokojem wprost z PRL-u ze wspólną łazienką z innymi lokatorami. Koszt - bagatela - 250 zł za dobę. Zrzedły nam miny, ale nie było alternatywy, bo cała Polska spędzała długi weekend w Bieszczadach, więc zostaliśmy - opowiedziała w rozmowie.

Jak się okazało, wieczorem w pokoju obok ktoś postanowił zorganizować długą imprezę.

- Hałas do późnych godzin nocnych, drzwi wewnętrzne cienkie, przeszklone. U mnie na pokładzie 9-latek. Około godz. 2 w nocy poprosiliśmy kulturalnie o ciszę. Okazało się, że to syn właścicielki tak hałasuje. Powiedział, że ma na nas wy****ne, zaczął ubliżać - opisuje horror pani Jowita. - Po kilku minutach wtargnął do naszego pokoju awanturując się.

Niestety, na ubliżaniu się nie skończyło. Jak ocenia pani Jowity mężczyzna był pod wpływem alkoholu.

- Walił w drzwi, krzyczał, puścił głośno muzykę, wymiotował i biegał po całym domu. Powiedział, że to on tu mieszka. Około godz. 3 w nocy zadzwoniłam do właścicielki, by zareagowała. Zero odzewu. Baliśmy się ruszyć. Około 5 rano ucichł, a my wtedy uciekliśmy - podsumowuje.

Jak się okazało, po nagłośnieniu całej sprawy przez panią Jowitę w mediach społecznościowych, zareagowała na nią właścicielka kwatery. Kobieta przeprosiła za całą sytuację i tłumaczyła, że ma problemy z synem i takie sytuacje zdarzają się mu raz na jakiś czas.

Najpopularniejsze szlaki w Bieszczadach. Musisz je odwiedzić w tej wakacje

Zobacz naszą galerię!

Największe atrakcje turystyczne, które powinien zobaczyć każdy. W jakim kraju się znajdują?

Pytanie 1 z 12
Gdzie znajduje się jedyny w Europie Disneyland?
Magiczne Bieszczady jesienią