Koszmarny pobyt w Bieszczadach
Ten pobyt w Bieszczadach z pewnością nie należał do udanych, choć zaczął się naprawdę dobrze. Rodzina pani Jowity Stępień postanowiła spędzić długi weekend w podkarpackich górach. Początkowo przebywali w miejscowości Smerek. Niestety pobyt dobiegł końca i chcąc spędzić jeszcze kilka dni w Bieszczadach turyści musieli szukać innego noclegu.
- Z rodziną mieliśmy zarezerwowany tygodniowy pobyt we wsi Smerek. Tak nam się spodobało w Bieszczadach, że postanowiliśmy zostać jeszcze dwie noce. Wtedy trafiliśmy do Leska - przekazała kobieta Wirtualnej Polsce.
Jak się okazało, nocleg znaleźli na grupie Bieszczady Noclegi. To właśnie tu znajdowała się oferta zakwaterowania od osoby prywatnej.
- Zadzwoniłam, dogadałam szczegóły i pojechaliśmy - mówi pani Jowita.
Niestety, po przybyciu rodziny na miejsce szybko okazało się, że warunki panujące w kwaterze prywatnej zdecydowanie odbiegają od oczekiwań turystów.
- Super warunki okazały się zatęchłym pokojem wprost z PRL-u ze wspólną łazienką z innymi lokatorami. Koszt - bagatela - 250 zł za dobę. Zrzedły nam miny, ale nie było alternatywy, bo cała Polska spędzała długi weekend w Bieszczadach, więc zostaliśmy - opowiedziała w rozmowie.
Jak się okazało, wieczorem w pokoju obok ktoś postanowił zorganizować długą imprezę.
- Hałas do późnych godzin nocnych, drzwi wewnętrzne cienkie, przeszklone. U mnie na pokładzie 9-latek. Około godz. 2 w nocy poprosiliśmy kulturalnie o ciszę. Okazało się, że to syn właścicielki tak hałasuje. Powiedział, że ma na nas wy****ne, zaczął ubliżać - opisuje horror pani Jowita. - Po kilku minutach wtargnął do naszego pokoju awanturując się.
Niestety, na ubliżaniu się nie skończyło. Jak ocenia pani Jowity mężczyzna był pod wpływem alkoholu.
- Walił w drzwi, krzyczał, puścił głośno muzykę, wymiotował i biegał po całym domu. Powiedział, że to on tu mieszka. Około godz. 3 w nocy zadzwoniłam do właścicielki, by zareagowała. Zero odzewu. Baliśmy się ruszyć. Około 5 rano ucichł, a my wtedy uciekliśmy - podsumowuje.
Jak się okazało, po nagłośnieniu całej sprawy przez panią Jowitę w mediach społecznościowych, zareagowała na nią właścicielka kwatery. Kobieta przeprosiła za całą sytuację i tłumaczyła, że ma problemy z synem i takie sytuacje zdarzają się mu raz na jakiś czas.
Najpopularniejsze szlaki w Bieszczadach. Musisz je odwiedzić w tej wakacje
Zobacz naszą galerię!