Pasjonaci skoków wzięli sprawy w swoje ręce
Za kilka lat w województwie podkarpackim powstanie kolejna i do tego największa skocznia narciarska. To inicjatywa skoczków STS „Strachoczanka” i twórców 30-metrowej skoczni w Strachocinie, którzy nie zatrzymują się w swoich planach. 30 października w Sanoku podpisali akt notarialny i weszli w posiadanie idealnej działki pod budowę kolejnej skoczni.
O budowie większej skoczni, myśleliśmy w zasadzie od samego startu budowy istniejącej K-30. Na początku przewijała się koncepcja, żeby powiększyć Strachociankę, ale ze względu na ograniczenia terenowe nie byłoby to możliwe. Za to obok obecnej K-30 mamy idealne miejsce na usytuowanie obiektu o rozmiarze w granicach K-60 - mówi nam Adrian Cecuła, współautor projektu.
Przypomnijmy, że dotąd liderem w województwie podkarpackim jest 40-metrowy profesjonalny obiekt w Zagórzu. To za kilka lat może się zmienić.
Brakuje obiektów na Podkarpaciu
Adrian Cecuła nie ukrywa, że na terenie Podkarpacia brakuje większych obiektów do rozwoju. - Ten problem występuje od dziesięcioleci. Temat budowy większego obiektu w Zagórzu, gdzie obecnie funkcjonują skocznie K10, 20 i 40, wielokrotnie upadał – mówi.
To sprawia, że młodzież zainteresowana uprawianiem tej dyscypliny sportu, jest zmuszona jeździć na treningi aż w Beskidy, lub do Zakopanego, aby tam móc korzystać z większych obiektów.
To jest niezbędne, aby rozwój przebiegał w odpowiednim tempie i niestety sprawia, że większość adeptów z czasem zniechęca się do pozostania w przeskokach, wybierając inne sporty lub inną drogę rozwoju. Dlatego postanowiliśmy wziąć sprawy w swoje ręce, nie czekając na ruchy samorządów – mówi Adrian Cecuła. - Budując większą skocznię, stwarzajmy sobie szansę dla zrównoważonego rozwoju dla młodzieży i otwieramy się na nowe możliwości w regionie, jeśli chodzi o promocję i rozwój różnych dyscyplin sportu, w tym sportów zimowych – dodaje.
To będzie największa skocznia na Podkarpaciu
Ostateczne rozmiary skoczni, będą zależały od pomiarów terenowych, które są wykonywane przez przedstawiciela związku PZN. Doświadczenie i wytrawne oko pasjonatów skoków podpowiada twórcom projektu, że nabyta przez nich działka jest idealnie skrojona pod skocznię o rozmiarze K-60.
Adrian Cecuła zaznacza w rozmowie, że prace rozpoczną się niedługo po tym, jak w pełni ukończona zostanie obecna skocznia K-30. Pasjonatów i twórców projektu czeka także uzyskanie niezbędnych pozwoleń na budowę, wycinkę zakrzaczeń i drzew. Przed rozpoczęciem budowy potrzebne są także prace ziemne, czyli równanie i przystosowanie terenu.
Wariant optymistyczny to od 4 do 5 lat. Jeżeli będzie to dłuższy okres, to nic się nie stanie. Nie nakładamy na siebie presji czasu, najważniejszy jest końcowy cel. Kto wie może w międzyczasie ktoś zainteresuje się tematem i będzie chciał zrealizować projekt z ramienia lokalnych władz – podsumowuje Adrian Cecuła.