- Deszczowy lipiec na Podkarpaciu sprzyja letniemu grzybobraniu, ale wiąże się też z pewnym ryzykiem.
- W lasach roi się od kurek, które mają trującego sobowtóra – lisówkę pomarańczową, łatwą do pomylenia.
- Leśnicy z Nadleśnictwa Dynów podpowiadają, jak odróżnić jadalne kurki od trujących lisówek.
Letnie grzybobranie na Podkarpaciu
Po deszczowym lipcu w podkarpackich lasach łatwo spotkać grzybiarzy, którzy wybrali się na letnie grzybobranie. W mediach społecznościowych roi się od wpisów i zdjęć z lasów, które przedstawiają pełne koszyki grzybów. Warto jednak pamiętać, że każda taka wyprawa do lasu wiąże się niestety z pewnym ryzykiem. Doświadczeni grzybiarze wiedzą, żeby kierować się zasadą – nie jestem pewien, nie zbieram. Tym warto kierować się szczególnie teraz, gdy w lasach można zbierać kurki (pieprzniki jadalne). Ten grzyb ma swojego trującego sobowtóra, który jest lisówka pomarańczowa. Jak odróżnić te dwa grzyby od siebie? Z pomocą przychodzą leśnicy z Nadleśnictwa Dynów na Podkarpaciu. Te informacje warto zapamiętać!
Kurka ma swojego trującego sobowtóra
W sezonie grzybowym lasy pełne są zapalonych zbieraczy. Ale nie każdy wie, że nawet doświadczonym grzybiarzom zdarzają się pomyłki, czasem bardzo niebezpieczne – podkreślają leśnicy z Podkarpacia.
Mowa o kurce, która jest rarytasem letniego grzybobrania i o trującej lisówce pomarańczowej. Te grzyby są do siebie bardzo podobne, a to niestety wpływa na ryzyko zatrucia.
Lisówka pomarańczowa wygląda bardzo podobnie do naszej ukochanej kurki i może wywołać poważne zatrucia żołądkowo-jelitowe – zaznaczają.
Jak rozpoznać? Kurka ma mięsisty kapelusz z pofałdowanym brzegiem i fałszywe blaszki (czyli grube, rozgałęzione żłobienia). Lisówka – cienki, bardziej kruchy kapelusz i prawdziwe blaszki (proste, cienkie, łatwe do oddzielenia).
Najważniejsza zasada: nie jesteś pewien, nie zbieraj – podkreślają leśnicy.
Z pomocą przychodzi także grafika, której zawartość warto zapamiętać:

i