Obie drużyny od początku meczu starały się narzucić przeciwnikowi swoje warunki. Lepiej w tej przepychance odnaleźli się biało-niebiescy. W 11. minucie Wiktor Kłos świetnie dośrodkował do wbiegającego Mustafaeva. Ten oddał strzał głową, ale piłkę nad bramkę przeniósł Zapytowski, którego kibice z Rzeszowa mogą pamiętać z gry w Resovii Rzeszów.
Stal próbowała pokonać bramkarza kilkukrotnie w ciągu pierwszych dwudziestu minut. Po kwadransie gry goście zdołali wyprowadzić szybki atak prawą stroną, który mocnym strzałem i pierwszą bramką w meczu sfinalizował Shykauka. Chwilę później koszmarny błąd popełnił golkiper Stali, który źle obliczył tor lotu piłki. Wykorzystał to Jacek Kiełb i dał Koronie dwubramkowe prowadzenie.
22. minuta to wielki comeback Stali. Sadłocha dogrywa w pole karne, a tam piłkę na wślizgu do bramki włożył Łukasz Góra. Nie minęły cztery minuty, a Stal mogła cieszyć się z kolejnej bramki, którą po indywidualnym rajdzie zdobył Bartłomiej Poczobut. Biało-niebiescy nie poszli za ciosem, bo w 32. minucie Korona wróciła na prowadzenie. Na szczęście nie na długo. Chwilę później Mustafaev został sfaulowany w polu karnym, a Piotr Głowacki pewnie zamienił jedenastkę na bramkę. Do przerwy było 3-3.
Potrzebna była dogrywka
W drugiej połowie obie drużyny straciły na animuszu i do rozstrzygnięcia pucharowego starcia potrzebna była dogrywka. W niej górą ponownie byli piłkarze Daniela Myśliwca, którzy kreowali akcję za akcją. Problemem była skuteczność i wysoka forma Zapytowskiego. Stal dominowała, ale nie potrafiła postawić kropki nad “i”. Zawodnicy z Rzeszowa starali się przy wyprowadzaniu ataków szybko zmieniać stronę i posyłać mocne, prostopadłe piłki po ziemi. W 118. minucie do Prokicia zagrał Olejarka, ale strzał skrzydłowego Stali nogą obronił Marcel Zapytowski.
W serii rzutów karnych lepsi okazali się zawodnicy Korony Kielce, którzy tylko raz spudłowali. Ostatniego karnego nie wykorzystał Wrona. To kielczanie zwyciężyli w serii „jedenastek” 6-7 i awansowali do kolejnej rundy Fortuna Pucharu Polski.