- Pracownicy Nadleśnictwa Cisna odkryli niepokojący akt wandalizmu w bieszczadzkim lesie, który wywołał oburzenie.
- Ktoś powbijał puste puszki po piwie w żywe drzewo, co leśnicy skomentowali z goryczą jako "pamiątkę" po "grzybiarzach".
- Znalezisko stało się symbolem szerszego problemu braku szacunku do przyrody. Czy surowsze kary i edukacja mogą powstrzymać takie akty w przyszłości?
Śmieciowa pamiątka po grzybiarzach w bieszczadzkim lesie. Nadleśnictwo nie dowierza
Jesień w Bieszczadach to czas, gdy lasy ożywają. Tysiące ludzi wyrusza z koszykami w poszukiwaniu grzybów, zachwycając się przyrodą i ciszą, jakiej trudno doświadczyć gdzie indziej. Niestety, nie wszyscy odwiedzający potrafią okazać lasowi szacunek. Pracownicy Nadleśnictwa Cisna natknęli się niedawno na wyjątkowo przygnębiający „pomnik” ludzkiej bezmyślności. W samym środku lasu ktoś powbijał w pień drzewa puste puszki po piwie – swoistą „pamiątkę” po swojej wizycie.
Zdjęcie tego znaleziska opublikowano na oficjalnym profilu Nadleśnictwa Cisna na Facebooku. Leśnicy opatrzyli je krótkim, lecz wymownym komentarzem:
Taka pamiątka po "grzybiarzach" w środku lasu. Czasami słów brakuje. Człowiek – to brzmi dumnie? - pytają w dość ironiczny sposób.
Fotografia i ironiczny podpis wywołały poruszenie wśród internautów. Pod postem pojawiły się komentarze, w większości wyrażające oburzenie i smutek. Wiele osób pisało, że nie potrafi zrozumieć, jak można zadać sobie tyle trudu, by wbić metalowe puszki w żywe drzewo, zamiast po prostu zabrać je ze sobą.
I pewnie miało być śmiesznie. Jak dla mnie wyszło żenująco. To świadczy raczej o braku kultury, a nie o poczuciu humoru - zaznacza jedna z internautek.
Las to nie śmietnik. Czy kary powinny być surowsze?
Komentujący apelują też o surowsze kary dla osób zaśmiecających lasy. Zgodnie z obowiązującym prawem za wyrzucanie odpadów w miejscu niedozwolonym grozi mandat od 500 złotych, a w poważniejszych przypadkach – grzywna nawet do 5000 zł. W praktyce jednak złapanie sprawcy na gorącym uczynku graniczy z cudem. Dlatego leśnicy coraz częściej stawiają na edukację i uświadamianie, że każdy z nas ma wpływ na stan środowiska.
Opublikowany post stał się symbolem szerszego zjawiska – narastającego problemu z kulturą odpoczynku na łonie natury. W dobie masowej turystyki wiele osób przyjeżdża w Bieszczady, by „na chwilę uciec od cywilizacji”, ale jednocześnie przynosi ze sobą wszystkie jej najgorsze nawyki. Puste puszki, plastikowe butelki, niedopałki – to codzienny widok w miejscach, które jeszcze niedawno uchodziły za dziewicze.
Paradoksalnie, właśnie tam, gdzie przyroda jest najpiękniejsza, najczęściej widać ślady ludzkiej obecności. Leśnicy nie zamierzają jednak się poddawać. W planach mają kolejne akcje edukacyjne, wspólne sprzątanie lasów z lokalnymi szkołami i kampanie w mediach społecznościowych, by przypominać, że las nie jest śmietnikiem.
