O kradzieży, do której doszło w jednym z rzeszowskich hoteli, policjantów zawiadomił mężczyzna, który zauważył, że z jego pokoju zniknęły dwa złote sygnety, smartwatch, butelka drogiego alkoholu, ładowarka i trochę pieniędzy w gotówce. - Nieznany sprawca, korzystając z pozostawionych niezamkniętych drzwi do pokoju hotelowego, wszedł do środka i zabrał te rzeczy - tłumaczą policjanci z komendy w Śródmieściu.
Skradł niemal 7 tys. zł!
Sprawą zajęli się policjanci z komisariatu w Śródmieściu, którzy oszacowali, że łączna wartość strat to ponad 6,7 tys. złotych. Na samym początku funkcjonariusze zdecydowali, że warto przepatrzeć lokalne lombardy. Nie mylili się, bo w jednym z nich znaleźli skradzione sygnety. To już wystarczyło, żeby dojść „po sznurku” do złodzieja. Okazał się nim mieszkaniec Rzeszowa.
28-latek podczas przesłuchania przyznał się do kradzieży. Potwierdził też, że sygnety sprzedał w lombardzie, a smatrwatcha i ładowarkę przypadkowej osobie. Mężczyzna usłyszał już zarzut kradzieży, którą oszacowano na niemal 7 tys. złotych i już niedługo może usłyszeć wyrok nawet do 5 lat za kratkami. Skradzione rzeczy wróciły już do swojego właściciela.