Autostradą A4 pod prąd
Łapali się za głowę i przecierali oczy ze zdumienia. Było niebezpiecznie, na szczęście do tragedii nie doszło. Mowa o kierowcach, którzy 1 września około godziny 15.30 mijali na autostradzie A4 na Podkarpaciu kierowcę jadącego pod prąd. Pirata wypatrzyli też pracownicy obsługi autostrady. Ostatecznie zatrzymali go policjanci.
Okazało się, że 53-latek wjechał pod prąd na węźle Łańcut. Chciał jechać do Przeworska, ostatecznie kierował się pod prąd pasem w kierunku Rzeszowa. Z pewnością wiedział, że jedzie nieprawidłowo - mijał inne samochody, które musiały uciekać przed nim na lewy pas. Piracka jazda trwała aż 10 km, a mężczyzna był trzeźwy i swojego zachowania wytłumaczyć nie potrafił.
- Za rażące naruszenie przepisów ruchu drogowego policjanci zatrzymali kierującemu prawo jazdy i sporządzili wniosek o ukaranie do sądu - informuje KPP Łańcut.
Na ekspresówce pod prąd
Niestety, jazda pod prąd na autostradach i ekspresówkach, choć nieprawdopodobna, zdarza się polskim kierowcom. Na Podkarpaciu na przykład bywa, że kierowcy mylą pasy na S19 w rejonie Sokołowa Małopolskiego:
Taka jazda jest bardzo niebezpieczna - może bowiem dojść do czołowego zderzenia pojazdów i to przy dużej prędkości, a takie wypadki są zwykle śmiertelne w skutkach.
Pod prąd po Rzeszowie
Jazdę pod prąd można też zobaczyć w Rzeszowie. W stolicy regionu kierowcy miewają zwykle trudności ze skrzyżowaniami o ruchu okrężnym, ale nie tylko.