Słodki szczeniak lub mały kotek - wydawać by się mogło, że nie ma lepszego prezentu na święta pod choinkę. Nic bardziej mylnego. Zwierzęta, szczególnie szczeniaki i kocięta wymagają więcej uwagi niż dorosłe zwierzęta.
Co więcej, szczeniak psoci i załatwia się gdzie popadnie. Przez to szybko staje się niewygodny dla opiekuna. Wtedy trafia do schroniska, w najgorszym wypadku na ulicę.
- Pamiętam, że w ubiegłym roku trafił do nas piesek, którego zdjęcie widzieliśmy później w Internecie z wielką czerwoną kokardą. W tym przypadku jesteśmy pewni, że był to nietrafiony prezent, który wyrósł na dużego psa. Ktoś po prostu nie podołał w jego wychowaniu - mówi Katarzyna Pokrzywa z rzeszowskiego schroniska „Kundelek”.
Bezdomne zwierzęta szukają domu
Dlatego nie kupujcie zwierząt, zabierzcie je na święta z rzeszowskiego „Kundelka”. Jego pracownicy szukają domów tymczasowych lub stałych dla psiaków. Bo, gdy w pandemii koronawirusa jeden z pracowników zachoruje, wszyscy trafią na kwarantannę.
- W schronisku pracuje około 12 osób i istnieje ryzyko, że jeśli chociaż jedna z tych osób będzie miała koronawirusa i zarazi pozostałe, niestety większość ekipy będzie musiała być na kwarantannie. W związku z tym zwierzęta będą miały mniejszą opiekę. Możliwe, że na zmianie pojawi się tylko jedna osoba. Dlatego staramy się, aby jak najwięcej zwierzaków znalazło dom stały, a jeśli jest to niemożliwe to chociaż dom tymczasowy na jesień i zimę. Chcemy, aby zwierzęta z naszego schroniska znalazły bezpieczne schronienie – mówi Pokrzywa.