W czwartek Prokuratura Rejonowa dla miasta Rzeszów wszczęła śledztwo w kierunku „doprowadzenia namową lub przez udzielenie pomocy do targnięcia się na własne życie”. Postępowanie prowadzone jest w sprawie młodego mężczyzny, który trzy dni temu, w rejonie ul. Spytka-Ligęzy, wszedł do Wisłoka i porwał go nurt rzeki. Od tego czasu trwają jego poszukiwania.
Z dotychczasowych ustaleń prokuratury wynika, że 14 marca policjanci patrolujący bulwary zauważyli w rejonie „mostu tęczowego” mężczyznę siedzącego na ławce z kapturem na głowie. Na widok radiowozu mężczyzna wstał i zaczął coraz szybciej iść w stronę ul. Piłsudskiego. – Policjant wysiadł z radiowozu i krzyknął, żeby się zatrzymał. Mężczyzna zaczął biec i w pewnym momencie wszedł do rzeki. Prawdopodobnie chciał przejść na drugą stronę rzeki. Możliwe, że zakładał, że policjanci nie zdołają przejechać przez rzekę radiowozem, więc uda mu się uciec – powiedział prokurator Krzysztof Ciechanowski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie.
Ale tego dnia był wysoki stan rzeki, wiał silny wiatr i nurt rzeki porwał mężczyznę.
– Nie wiemy, czy utonął, czy udało mu się dotrzeć na drugi brzeg. Nie wykluczamy tego, ponieważ na brzegu rosną wysokie trawy, są też krzaki, być może udało mu się wyjść z wody – dodaje prokurator Ciechanowski.
Żeby ustalić dokładny przebieg zdarzenia, prokuratura zabezpieczyła nagrania z kamer monitoringu miejskiego i z kamer, które policjanci noszą na mundurach. Interweniujący funkcjonariusze zostali przesłuchani.
Nadal nie wiadomo, kim jest zaginiony mężczyzna. Nie wiadomo też, dlaczego tak się zachował.
– Czy posiadał środki niedozwolone, narkotyki, dopalacze, czy był pod ich wpływem, bo dlaczego zaczął uciekać na widok policjantów. Chcieli go tylko wylegitymować, to miała być standardowa czynność – przekazał rzecznik prokuratury.
Śledczy weryfikują kilka wersji zdarzeń. Jedna z nich jest taka, że mężczyzna wszedł do wody, ponieważ chciał popełnić samobójstwo.
Poszukiwania mężczyzny rozpoczęli we wtorek strażacy. Pierwszego dnia z pontonów i z sonarem sprawdzali koryto Wisłoka oraz jego brzegi. Drugiego dnia dołączyło do nich 50 policjantów, którzy również przeczesywali brzegi rzeki. W czwartek od rana poszukiwania prowadzono także z powietrza, czyli przy użyciu drona. Potrwają do zmroku.
Jak poinformowała asp. sztab. Magdalena Żuk, rzecznik rzeszowskiej policji, jeżeli nie będzie przełomu, akcja zostanie wznowiona w piątek rano.
– Poszukiwania będą prowadzone do poniedziałku włącznie. Będą wyglądać podobnie jak dotychczas. Od rejonu ul. Spytka-Ligęzy w stronę Trzebowniska – dodała rzecznik Magdalena Żuk.
Polecany artykuł: