Zaczęło się niewinnie. Od pustawych półek z mydłami i środkami do dezynfekcji w drogeriach, ale wczoraj w sklepach zaczął się prawdziwy boom. Po ujawnieniu pierwszego przypadku zakażenia koronawirusem mieszkańcy Podkarpacia masowo pobiegli do sklepów i aptek. Z półek znikały głównie środki czystości, ale też makarony, kasze, ryże i mąka. Rekordziści stali w kolejkach nawet kilka godzin. Podobnie było w aptekach - tu na topie były środki przeciwgorączkowe. Większy ruch odnotowały też sklepy monopolowe - Polacy postanowili kupować spirytus. No i najważniejsze - towarem numer jeden okazał się być papier toaletowy, który wynoszono ze sklepów w ilościach hurtowych.
Czy takie działania mają sens? Wszystko wskazuje na to, że NIE!
Kolejki w sklepach to idealne miejsce na rozprzestrzenianie się koronawirusa. Wchodząc do zatłoczonych marketów narażamy siebie i innych. Wiele osób podjęło ryzyko w obawie przed zamknięciem sklepów. Polacy, w tym mieszkańcy naszego regionu, boją się, że markety będą zamykane podobnie jak szkoły. Rząd zapewnia, że taka sytuacja na pewno nie będzie miała miejsca!
"Stanowczo dementuję pojawiające się #fakenews.y Wszystkie sklepy działają i będą działać normalnie! Nie ma mowy o zamykaniu żadnych placówek handlowych!" - napisała na Twitterze Jadwiga Emilewicz.
Zarażeń oczywiście z czasem może być coraz więcej, a uratować może nas tylko jedno - dbanie o higienę, pozostawanie w domach i spokój.
Polecany artykuł: