Inflacja

i

Autor: Pixabay.com

Ekspert wskazał kiedy inflacja w Polsce spadnie. "Poniżej 10 procent"

2022-12-13 15:20

Inflacja poniżej 10 procent? Jak się okazuje, to możliwe. - Ostatnie miesiące to okres hamowania rocznego tempa wzrostu cen. Początek przyszłego roku może przynieść wzrost cen, ale w Polsce nie powinien potrwać długo, z dużą szansą na spadek poniżej 10 proc. pod koniec 2023 – ocenił Dawid Pachucki, główny ekonomista PZU.

Inflacja w Europie wyhamowuje

W ocenie Pachuckiego, ostatnie miesiące to okres hamowania rocznego tempa wzrostu cen. Podał, że inflacja producencka (PPI), spadła w listopadzie z 8 proc. do 7,4 proc. w USA, o 11,3 pkt. procentowych (pp) do 34,5 proc. w Niemczech, a w Chinach ceny PPI były średnio o 1,3 proc. niższe w październiku i w listopadzie w ujęciu rok do roku.

- Niższe tempo wzrostu cen PPI, zwłaszcza w Europie, to w dużym stopniu efekt wyraźnie niższej rocznej dynamiki wzrostu cen energii – ocenił. Dodał, że największe gospodarki UE notują również systematyczny spadek indeksów PPI z wyłączeniem cen energii, więc spadek napięć inflacyjnych ma szersze podstawy.

W opinii ekonomisty, niższe tempo wzrostu PPI zdaje się zapowiadać kierunek zmian w inflacji CPI. Jako przykład podał spadek inflacji CPI w Niderlandach z 14,3 proc. w październiku do 9,9 proc. w listopadzie w ujęciu rok do roku, oraz do 6,8 proc. w listopadzie z 7,3 proc. w październiku i ponad 10 proc. w lipcu i sierpniu w Hiszpanii.

Inflacja w Polsce spadła

Przypomniał, że według szybkiego rachunku GUS, w Polsce inflacja CPI w listopadzie obniżyła się o 0,5 pp. do 17,4 proc. w porównaniu z październikiem, co jest pierwszym spadkiem tempa wzrostu cen od czerwca 2021, nie licząc lutego, kiedy inflację obniżyła Tarcza Antyinflacyjna.

- Globalne złagodzenie presji inflacyjnej to m.in. efekt schłodzenia popytu po zaostrzeniu polityki monetarnej przez banki centralne na świecie. Spadek napięć w światowych łańcuchach dostaw pozwala z kolei stopniowo rozładowywać zaległości produkcyjne, zdejmując kosztową presję na wzrost cen towarów – przekazał Pachucki. Dodał, że z uwagi na ograniczanie zakupów przez gospodarstwa domowe oraz przesuwanie konsumpcji w stronę dóbr i usług pierwszej potrzeby, firmom coraz trudniej jest przenosić podwyżki kosztów na ceny końcowe, co wyhamowuje tempo inflacji.

Ekonomista zwrócił uwagę, że przedsiębiorstwa obawiają się większego spowolnienia PKB, a "rosnące obawy o kondycję światowej gospodarki znajdują odzwierciedlenie w scenariuszach prognostycznych międzynarodowych organizacji". Wskazał, iż eksperci OECD w listopadowej prognozie utrzymali pesymistyczne prognozy 2,2 proc. wzrostu światowego PKB w przyszłym roku.

- Jednocześnie, co warto podkreślić, w listopadowej rundzie prognostycznej OECD, jako jedna z pierwszych dużych organizacji międzynarodowych, wskazała, że inflacja w tym i przyszłym roku może być niższa niż spodziewano się zaledwie kilka miesięcy wcześniej. Dotychczas korekty prognoz inflacji publikowane przez ośrodki prognostyczne dokonywane były zwykle w górę" – stwierdził Pachucki.

W jego ocenie, banki centralne w najbliższym czasie raczej nie planują dużych korekt w prowadzonej polityce pieniężnej. Przypomniał, że "poziomy inflacji są wciąż dalekie od tych, które banki centralne chciałyby widzieć". Zwrócił uwagę, że w wyniku wygaszania działań administracyjnych, np. zmian w podatkach, w części krajów (zwłaszcza w Europie) na początku przyszłego roku ceny mogą trochę pójść w górę.

Szokująca kradzież w tramwaju. Wszystko się nagrało!

Inflacja w Polsce. Kiedy możliwe 10 procent?

Dodał, iż w Polsce ewentualny wzrost tempa inflacji CPI po zapowiedzianych zmianach w VAT nie powinien potrwać długo. Zdaniem ekonomisty, można się spodziewać spadków odczytów inflacji od marca 2023, z dużą szansą na obniżenie poniżej 10 proc. pod koniec przyszłego roku.

Pachucki zwrócił uwagę, że gospodarstwa domowe obawiają się pogorszenia warunków na rynku pracy. Wskazał jednak, że w Polsce wciąż rośnie liczba miejsc pracy, a w sektorze przedsiębiorstw w październiku względem września zatrudnienie zwiększyło się o 7 tys. etatów. W jego ocenie, "silny rynek pracy daje szansę na relatywnie miękkie lądowanie gospodarek, pomimo nienajlepszych prognoz dla aktywności gospodarczej w najbliższych miesiącach"