- W Sanoku doszło do tragicznej interwencji policyjnej, gdzie agresywny mężczyzna zabarykadował się z matką w mieszkaniu.
- Podczas akcji mężczyzna zaatakował funkcjonariuszy maczetą, raniąc dwóch policjantów i strażaka, co doprowadziło do użycia broni.
- Były rzecznik KGP, Dariusz Nowak, ocenia sytuację. Czy funkcjonariusze mieli inne wyjście w obliczu zagrożenia?
- Sprawdź, jak ekspert komentuje dramatyczne wydarzenia.
Nie milkną echa strzelaniny w Sanoku
Czwartek, 20 listopada miał w Sanoku dramatyczny przebieg. W jednym z mieszkań w bloku przy ulicy Sadowej zabarykadował się agresywny mężczyzna. W środku znajdowała się także jego matka. Policja zmuszona była do siłowego wtargnięcia. Z mieszkania wybiegł napastnik z maczetą w ręku. Wewnątrz znaleziono martwą kobietę.
Mężczyzna zaatakował funkcjonariuszy. Ranił dwóch policjantów i strażaka, który z raną ciętą tułowia i ręki śmigłowcem został przetransportowany do szpitala w Rzeszowie.
To była dramatyczna akcja. Policjanci musieli poradzić sobie z agresorem, który jednak nie dawał za wygraną. Użyto broni służbowej. Mężczyzna był reanimowany, co widać na jednym z opublikowanych nagrań. Jego życia jednak nie udało się uratować.
Ekspert ocenia postawę policjantów i nie ma żadnych wątpliwości
Jak mówi w rozmowie z Super Expressem Dariusz Nowak, były rzecznik prasowy Komendanta Głównego Policji, nie ma żadnych wątpliwości, że napastnik był w amoku, a funkcjonariusze musieli walczyć o swoje życie i życie ratowników medycznych.
Nie ma dyskusji, że policjanci zrobili dobrze. Tutaj nie było innego wyjścia. Sytuacja wydaje się jasna. Nie było czasu na inną reakcję. Trzeba było działać – zaznacza były policjant cytowany przez SE.
Jak ocenia, policjanci, będący zawsze na pierwszej linii frontu, są narażeni na takie ataki i muszą skonfrontować się z napastnikami, niejednokrotnie sfrustrowanymi.
Stan psychiczny społeczeństwa się drastycznie pogarsza. Najpierw przyszła pandemia, potem wojna, kryzys goni kryzys, a Polacy o ile jeszcze dbają o ciało, to już o ducha niekoniecznie – mówi dla SE.
Jak zwraca uwagę były rzecznik, sytuacja w tym temacie najgorzej wygląda w małych miejscowościach i wsiach. - Tam wciąż pokutuje przekonanie, że jak się idzie po pomoc do psychologa i psychiatry to porażka. Nie bójmy się prosić o pomoc specjalistów - apeluje Dariusz Nowak.