Ekolodzy o wycince drzew w Bieszczadach: skandaliczne
Marek Józefiak, rzecznik i ekspert ds. polityki ekologicznej w Greenpeace Polska alarmuje o wycince drzew, która przez kolejne 10 lat ma być prowadzona w Bieszczadach. - Do 11 czerwca trwały konsultacje społeczne projektów planów urządzenia lasu (PUL) dla bieszczadzkich nadleśnictw Lutowiska i Stuposiany na lata 2025-2034. Leśnicy planują prowadzić wycinki na ponad 90% powierzchni obu nadleśnictw. Organizacje przyrodnicze złożyły uwagi do planów, domagając się ich głębokiej rewizji i zwiększenia obszarów wyłączonych z wycinek – informuje Marek Józefiak.
To jest skandal. Można to porównać do rozbierania Wawelu na cegły. To też jest złamanie zasad, na które leśnicy umówili się ze stroną społeczną w czasie ogólnopolskiej narady o lasach. Tam stworzono wytyczne do wyboru tych najcenniejszych polskich lasów. Tymczasem no leśnicy planują wejść z wycinką w projektowane rezerwaty, planują ciąć w lasach naturalnych – podkreśla.
Greenpeace Polska domaga się gruntownej zmiany planów i przypomina, że obecny rząd obiecywał w umowie koalicyjnej wyłączenie 20 procent najcenniejszych lasów z wycinek.
Stąd nasz apel do dyrektora generalnego Lasów Państwowych do Witolda Kosa o gruntowną rewizję tych puli. Jeśli tak się nie stanie, jeśli te plany nie zostaną zmienione, no to będziemy apelować do ministra środowiska o odrzucenie tych planów, bo plany urządzenia lasu musi zatwierdzić minister do spraw środowiska – zaznacza Marek Józefiak.
Podkreśla, że „wbrew ostrzeżeniom części leśników i branży drzewnej, tak naprawdę Lasy Państwowe są w doskonałej kondycji finansowej”.
Sprzedaż drewna rośnie. Kilka dni temu lasy opublikowały swoje sprawozdanie finansowe i wynika z niego, że w ubiegłym roku zysk lasów wzrósł o 20% do ponad 760 milionów złotych. Sprzedaż drewna też wzrosła o kilka procent, z kolei ceny drewna spadły aż o o 14% - wylicza.
„To pokazuje, że można poprawiać ochronę przyrody w Polsce i jednocześnie zachować walory gospodarcze. Pamiętajmy, że drewno jest ważnym surowcem, natomiast nie powinno się go pozyskiwać w tych najcenniejszych lasach, które mają dużo ważniejsze funkcje przyrodnicze i społeczne” – dodaje.
CZYTAJ TAKŻE: To najczystsze jezioro na Podkarpaciu. Ma też najdłuższą plażę w regionie!
RDLP Krosno odpiera zarzuty
Edward Marszałek, rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie w rozmowie z reporterem Radia ESKA zaznacza, że „pozyskanie drewna ustalane jest na poziomie, który wynika z wyliczeń planu urządzenia lasu. To są wyliczenia specjalistów i niezależne od leśników zarządzających terenem”. Dodaje, że na niższych limitach cierpią zakładu usług leśnych i firmy drzewne.
Pozyskanie drewna nie tylko pozostaje na poziomie sprzed lat, ale spada przy mocno rosnących zasobach – mówi Edward Marszałek.
Zapewnia, że Lasy Państwowe realizują ustalenia wynikające z moratorium, czy chociażby z ustanawiania nowych rezerwatów przyrody. Edward Marszałek podkreśla, że spadek pozyskiwania drewna może źle skutkować na „stan sanitarny lasu”. - Niewycinanie jodeł zainfekowanych jemiołą będzie wpływało na to, że ten stan będzie się pogłębiał, a ekspansja jemioły jest nieunikniona w tej chwili. To oznacza, że będziemy mieli martwe starodrzewy – opisuje.
Gospodarka jest tak prowadzona, żeby były reprezentowane wszystkie pokolenia lasu. Nie można dopuścić do tego, żeby w lasach żyli sami starcy, same olbrzymy, bo to się w ogóle nie nie mieści w logice postępowania z przyrodą. Zwłaszcza w obliczu zmieniających się zmian klimatu, które nakazują wręcz wymianę pokoleń, wymianę składu gatunkowego lasu. To są właściwie wyzwania na dziś – zaznacza.
W rozmowie z reporterem Radia Eska, rzecznik RDLP Krosno mówi o tym, że „ochrona bierna w takim wydaniu, w jakim oczekują niektóre organizacje, jest drogą donikąd”. Podkreśla, że firmy, które robią plany urządzenia lasu podlegają bezpośrednio ministrowi środowiska.