Dzwon Życia w rzeszowskim szpitalu
Pierwszy w dzwon życia uderzył wicewojewoda podkarpacki Paweł Bartoszek. Wyjawił, że z chorobą onkologiczną zmagał się 11 lat temu.
Jestem żywym przykładem na to, że z rakiem można wygrać. To wyjątkowe uczucie móc zadzwonić i mam nadzieję, że dźwięk dzwonu będzie rozbrzmiewał bardzo często – powiedział po tym, jak trzy razy uderzył w dzwon życia.
Dyrektor USK dr n. med. Janusz Ławiński zwrócił uwagę, że dzwon życia zachęca innych pacjentów i ich rodziny do wiary, że walka z rakiem jest możliwa i że warto dążyć do odrzucenia choroby, a personel medyczny mobilizuje do jeszcze większych starań w codziennej pracy na rzecz pacjentów.
Jak wynika z obserwacji psychoonkologów, takie symboliczne pokazanie światu swojej radości oraz współdzielenie jej z osobami, które towarzyszyły podczas powrotu do zdrowia, ma ogromne znaczenie dla pacjentów. I to zarówno tych, którzy wyzdrowieli, jak i dla tych, którzy wciąż przebywają na oddziałach onkologicznych – zaznaczył dyrektor szpitala.
Podkreślił, że dzwon niesie otuchę, nadzieję i daje wiarę, że nawet z tak groźnym przeciwnikiem można wygrać. Zatem warto walczyć, nawet jeśli leczenie wydaje się niekiedy ponad siły – przekonywał Ławiński.
Rzecznik szpitala Andrzej Sroka poinformował, że ceremonia bicia w dzwon po zakończonym leczeniu onkologicznym jest znana i praktykowana od wielu lat na całym świecie. Zapoczątkował to w 1996 r. amerykański kontradmirał Irve Charles Le Moyne. Na znak zwycięstwa z chorobą uderzył w okrętowy dzwon, a następnie podarował go szpitalowi w Teksasie, w którym się leczył – przekazał Sroka.
Dodał, że w Polsce inicjatorem akcji jest pochodząca z woj. podkarpackiego prezes Fundacji „Pokonaj raka” Katarzyna Gulczyńska, która przekazała już 12 takich dzwonów. Są one kupowane z części funduszy pozyskanych z 1,5 proc. przekazywanych przez podatników dla organizacji pożytku publicznego. Trafiają do szpitali w całym kraju. Zdaniem Gulczyńskiej dzwon życia jest symbolem nadziei, wytrwałości i pokonywania trudności.
Jest on ostatnim punktem na drodze prowadzącej do wyzdrowienia, do momentu, w którym pacjent może z dumą uderzyć w niego jako znak zwycięstwa. Dźwięk dzwonu jest radosnym oznajmieniem tak dla pacjenta, jak i dla wszystkich, że kolejny etap walki został zakończony i nadeszły lepsze czasy – podkreśliła Gulczyńska.