Sprzedawcy oferują krajowe czereśnie, które nie zawsze są polskie. Ministerstwo prowadzi kontrole
W minionych latach polskie czereśnie na lokalnych targach pojawiały się na początku czerwca. Tegoroczna pogoda sprawiła jednak, że owoce zaczęły kwitnąć nieco wcześniej i już w maju mamy możliwość zakupu krajowych czereśni. Sadownicy mogą nieco narzekać na taką sytuację, gdyż pojawienie się zagranicznych i polskich owoców jednocześnie, mocno odbiło się na cenach. Zdarzają się też sytuacje, gdy sprzedawcy importowane czereśnie oferują jako te pochodzące z Polski. Zainterweniować postanowiło Ministerstwo Rolnictwa.
Sprawdzamy pochodzenie i znakowanie produktów. (...) Czereśnie z południowej Europy sprzedawane bez jakichkolwiek oznaczeń. (…) Tak, to wszystko działo się dziś w Krakowie na Rynku Hurtowym Rybitwy – przekazywał na swoim profilu Michał Kołodziejczak, wiceminister rolnictwa.
Według ministerstwa, przepisu muszą się zmienić
Trwają zatem kontrole, które mają zweryfikować pochodzenie czereśni. Ludzie nie mogą się domyślać, skąd pochodzi owoc. Sprzedawca musi przedstawić rzetelną informację – mówił w rozmowie z portalem o2.pl Michał Kołodziejczak. Wiceminister zapowiedział, że osoby, które przyczyniają się do dezinformacji klientów będą karane. Jak podkreślił, obecnie obowiązujące przepisy nie stwarzają w tym temacie dużych możliwości, a potencjalne kary są zbyt małe.
Niektórzy handlujący na rynkach hurtowych na widok kontroli pakowali samochód i uciekali. Kontrole przeprowadzane są po to, by tworzyć skuteczne przepisy. Nie będziemy ciągle się pojawiać w takich miejscach. Musimy stworzyć właściwym inspekcjom odpowiednie przepisy, by mogli wdrażać środki zapobiegawcze – zapowiedział Kołodziejczak w rozmowie z o2.pl.
ZOBACZ: MEMY NA DZIEŃ MATKI. TE OBRAZKI ROZBAWIĄ KAŻDĄ MAMĘ I NIE TYLKO!
