- Mieszkańcy Przyłęku przez lata walczyli o bezpieczeństwo na skrzyżowaniu, gdzie kierowcy ignorują ograniczenia prędkości.
- Symboliczny fotoradar ze słomy zwrócił uwagę na problem i przyczynił się do działań lokalnych władz.
- Do połowy grudnia w Przyłęku zostanie zamontowany prawdziwy fotoradar, który ma uspokoić ruch i zwiększyć bezpieczeństwo pieszych.
- Jakie inne zmiany czekają Przyłęk i czy nowy fotoradar rozwiąże problem pędzących kierowców?
Był w formie kukły, ale wkrótce stanie prawdziwy. Przyłęk doczeka się fotoradaru
Jeszcze rok temu przy drodze wojewódzkiej nr 875 w Przyłęku stała kukła przypominająca fotoradar, wykonana ze słomy przez mieszkańców. Była symbolem bezradności wobec pędzących kierowców i niebezpiecznych zdarzeń drogowych. Dziś wiadomo już, że w tym samym miejscu stanie prawdziwe urządzenie. Mieszkańcy i lokalne władze po latach starań dopięli swego. Inspekcja Transportu Drogowego potwierdziła, że fotoradar zostanie zamontowany do 15 grudnia.
Droga Mielec–Kolbuszowa, przecinająca wieś, od lat uchodzi za wyjątkowo ruchliwą i niebezpieczną. Kierowcy rzadko respektują tu ograniczenia prędkości. – Mimo że od początku miejscowości obowiązuje teren zabudowany, wielu kierowców jedzie ponad sto kilometrów na godzinę. To ogromne zagrożenie dla uczniów idących do szkoły i wracających po lekcjach – mówi w rozmowie z Radiem Eska Anna Podpłomyk, dyrektor Szkoły Podstawowej w Przyłęku.
Zagrożenie potęguje fakt, że przy skrzyżowaniu znajduje się przejście dla pieszych. Wprawdzie rano dyżuruje tam osoba uprawniona do przeprowadzania dzieci, ale po południu uczniowie są zdani na siebie. – Mój płot regularnie cierpi, bo auta wypadają z drogi. Ile jeszcze osób ma zginąć, żeby ktoś zareagował? – pyta jeden z mieszkańców, który mieszka tuż przy skrzyżowaniu. Jak dodaje - u sąsiadki wjechaliby prawie w butlę z gazem, która jest umiejscowiona obok domu.
W ciągu ostatniego roku doszło tam do czterech poważnych wypadków. W jednym z nich potrącone zostało dziecko. Wcześniej zdarzały się również ofiary śmiertelne. – Mój szwagier zginął na tej krzyżówce. Kierowcy pędzą, jakby w ogóle nie było przejścia dla pieszych – dodaje jedna z mieszkanek.
Symboliczny „witacz” ze słomy
Pomysł kukły-fotoradaru zrodził się podczas dożynek. Każde sołectwo przygotowuje wówczas tzw. witacz – instalację zapraszającą na wydarzenie. – Zamiast tradycyjnego wieńca postanowiliśmy zrobić coś, co zwróci uwagę na nasz problem. Tak powstał fotoradar ze słomy, symbol walki z piratami drogowymi – wspomina Maciej Kubik, radny gminy Niwiska.
Akcja odbiła się szerokim echem i zmobilizowała mieszkańców do dalszych działań. Ponowiono pisma do władz powiatowych, wojewódzkich i do posłów. Kluczowe okazało się wsparcie Komendy Powiatowej Policji w Kolbuszowej, która wskazała, jakie kroki formalne należy podjąć, aby sprawę doprowadzić do końca.
Sołtys, kolega trafił do odpowiedniej osoby, czyli do pana komendanta Powiatowej Policji w Kolbuszowej. On nas tak naprawdę nakierował co dalej robić, co gmina musi wykonać, jakie pismo napisać i to olbrzymia jego zasługa - podkreśla Krzysztof Świątek, sołtys wsi Przyłęk.
Sprawa jest już przesądzona
Wójt gminy Niwiska, Elżbieta Wróbel, potwierdza, że sprawa jest już przesądzona.
Wystąpiłam z wnioskiem do Zarządu Województwa Podkarpackiego. Radni wojewódzcy przeznaczyli 70 tysięcy złotych na przeniesienie fotoradaru z Tarnowskiej Woli. Umowa z Inspekcją Transportu Drogowego jest już przygotowana. Do połowy grudnia urządzenie stanie w Przyłęku – zapowiada.
- Wszystko jest na dobrej drodze. Czekamy tylko na 30 września na sesję, żeby wprowadzić w budżet, zawrzeć umowę z wykonawcą i fotoradar zostanie przeniesiony - podkreśla Elżbieta Wróbel.
Przy okazji inwestycji Zarząd Dróg Wojewódzkich wprowadzi nową organizację ruchu. Pojawią się dodatkowe znaki wjazdu do terenu zabudowanego, zostanie też poprawione oznakowanie skrzyżowania, które dotąd bywało nieczytelne i przyczyniało się do kolizji.
Fotoradar nadzieją na spokój
Mieszkańcy zgodnie przyznają, że fotoradar to rozwiązanie konieczne.
Osobówka 120 km/h to tutaj standard, tiry pędzą dziewięćdziesiątką. Kiedyś to się musi źle skończyć. Fotoradar na pewno spowolni ruch i uratuje niejedno życie – podkreśla mieszkaniec Przyłęku.
Jak dodaje dyrektor szkoły – to przede wszystkim bezpieczeństwo dzieci. Jeżeli kierowcy będą wiedzieli, że za przekroczenie prędkości grozi im mandat, może wreszcie zaczną respektować przepisy.
Dla społeczności Przyłęku symboliczna słomiana kukła spełniła więc swoją rolę. Stała się impulsem do działania i przyczyniła się do realnej zmiany. Teraz mieszkańcy liczą, że prawdziwy radar uspokoi ruch i sprawi, że droga przez ich wieś przestanie być synonimem strachu i wypadków.
