Protesty kobiet: Będą konsekwencje dla nauczycieli
Ministerstwo Edukacji Narodowej zapowiedziało, że będzie wyciągało konsekwencje wobec nauczycieli, którzy namawiali swoich uczniów do protestów przeciwko zakazowi aborcji w przypadku wad płodu. Problemy mogą mieć też nauczyciele, którzy na protestach pojawili się osobiście. MEN pisze:
"Jeżeli potwierdzi się, że niektórzy nauczyciele namawiali uczniów do udziału w protestach lub sami brali w nich udział, powodując zagrożenie w czasie epidemii i zachowując się w sposób uwłaczający etosowi ich zawodu, będą wyciągnięte konsekwencje przewidziane prawem. Zgodnie z zapowiedzią poprosiliśmy kuratorów oświaty o sprawdzenie czy takie sytuacje miały miejsce w ich regionie i jaka była na nie reakcja dyrektorów szkół.
Mamy sygnały, że niektórzy nauczyciele namawiali uczniów do udziału w protestach. Naszym obowiązkiem jest natychmiastowa reakcja na takie informacje".
Nie wiadomo jednak, o jakich konkretnie konsekwencjach mowa i czy udział w protestach może wiązać się na przykład z utratą pracy w szkole.
Protesty przeciwko zakazowi aborcji
Dodajmy, że od kilku dni tysiące osób w Polsce protestuje przeciwko decyzji TK, który uznał, że aborcja przy wadach płodu jest niezgodna z Konstytucją. Na ulicach wielu miast organizowane są tzw. czarne spacery. W wielu miastach odbyły się też blokady ulic.
Protestujące kobiety poparł między innymi prezydent Andrzej Duda:
- Kobiety, które protestują - rozumiem. Wszyscy znają moje poglądy i wiedzą, że jestem przeciwnikiem aborcji. W pierwszej chwili byłem zadowolony z wyroku Trybunału. Spodziewałem się jednak, że Trybunał zostawi czas na to, by podyskutować - powiedział na antenie Polsatu.