Lwów po ataku rakietowym. Apel mera Lwowa
"Pozostańcie w schronach do końca alarmu" - zaapelował do mieszkańców Sadowy poprzez Telegram. Trwa jedno z największych ataków rakietowych na Ukrainę od początku wojny. W Kijowie, ale i we Lwowie rakiety spadły na strategiczne punkty Na miejsca wybuchów udały się służby ratunkowe, w kilku elektrociepłowniach uruchomiono zapasowe agregaty, by przywrócić ogrzewanie - dodał mer Lwowa. Ostrzegł, że wskutek ostrzału i awarii elektryczności w mieście nie działa jedna trzecia sygnalizacji świetlnej.
Sadowy zapowiedział, że w poniedziałek lekcje we Lwowie odbędą się zdalnie i zaczną się godzinę po zakończeniu alarmu przeciwlotniczego. Lwów jest jednym z wielu ukraińskich miast, które zostały w poniedziałek rano ostrzelane przez siły rosyjskie. W atakach rakietowych na centrum Kijowa zgięło co najmniej osiem osób, a 24 zostały ranne - przekazał Rostysław Smyrnow, doradca szefa ukraińskiego MSW.
Lwów po ataku rakietowym. Mieszkanka mówi nam, co dzieje się w mieście
Skontaktowaliśmy się z Natalią, mieszkanką Lwowa, która współpracuje w Uniwersytetem Rzeszowskim. W wiadomości głosowej przekazała nam aktualną sytuację z miasta.
- Jest okropnie. Kijów jest zaatakowany, Lwów też. W połowie miasta nie ma prądu i wody. Mamy nadzieję, że wszystko będzie działać, bo nasze PPO (system obrony lotniczej – przypis redakcji) pracuje. Mówią, że to jeszcze nie koniec, bo mają dużo tych rakiet – mówi nam mieszkanka Lwowa.
Jak słyszymy, we Lwowie nie ma ciepłej wody.
- Ja mam zapasy wody do picia i bojler. Nie wiem kiedy to się skończy, zaczyna się już piąta godzina alarmu. Siedzimy i czekamy, bo mówią nam, że to nie jest koniec. Były wybuchy we Lwowie, ale nikt nam nie mówi gdzie i w co trafili – dodaje Natalia.
Polecany artykuł: