Wybierz prezydenta Rzeszowa z ESKĄ. Rozmowa z Karoliną Pikułą

i

Autor: Fot. Redakcja

Wybory 2024

Wybierz prezydenta Rzeszowa z ESKĄ. Rozmowa z Karoliną Pikułą

2024-03-22 15:57

W studiu Radia Eska Rzeszów gościliśmy wszystkim kandydatów na urząd prezydenta Rzeszowa, którzy wystartują w wyborach samorządowych 2024. Wśród nich są: Adam Dziedzic, Konrad Fijołek, Janusz Niemier, Karolina Pikuła, Jacek Strojny i Waldemar Szumny. Wszystkim kandydatom zadaliśmy te same pytania. Zobaczcie, jak na najważniejsze w naszej opinii, kwestie nastawieni są kandydaci. Na pytania odpowiada: Karolina Pikuła.

Wybory samorządowe 2024. Rozmowa z kandydatką Karoliną Pikułą

W studiu Radia Eska Rzeszów gościliśmy pięciu kandydatów i jedną kandydatkę na urząd prezydenta Rzeszowa. Przypominamy, że o najważniejszy urząd w Rzeszowie ubiegają się: Andrzej Dziedzic, Konrad Fijołek, Janusz Niemier, Karolina Pikuła, Jacek Strojny i Waldemar Szumny. Zapraszamy na rozmowę z Karoliną Pikułą.

Agata Jodłowska: Jak rozwiązać problem korków w centrum Rzeszowa i drogach dojazdowych do miasta? Czy według Pani jest szansa na bezpłatne parkingi poziomowe w Rzeszowie?

Karolina Pikuła: Zaczynając od końca, powiedzmy od najprzyjemniejszego, myślę, że koniecznie musimy wprowadzić parkingi wielopoziomowe w naszym mieście. Dobrze by było, żeby było one bezpłatne, a także trzeba powrócić do bezpłatnych parkingów od godziny 18.00. Nie tak, jak teraz jest to wprowadzone, czyli od godziny 20.00. Dodatkowo rozważyć, zbadać, przeanalizować, czy byłoby możliwe wprowadzenie bezpłatnych parkingów od godziny 17.00. Wszystko po to, aby centrum naszego miasta żyło i żeby ludzie, którzy chcą zakupić coś w ulicznych sklepikach, mogli po prostu to zrobić i dać funkcjonować lokalnym biznesom.

Kolejna kwestia dotycząca korków. Wszyscy wiemy, że w Rzeszowie mamy niestety problem z patodeweloperką. Trzeba powiedzieć, że to stwierdzenie jest niestety trafne. Rzeszów rozbudowuje się w sposób chaotyczny i niekontrolowany, co wpływa na korki. Cała moja drużyna uważa, że powinniśmy zastanowić się dwa razy — zanim wydamy pozwolenie na budowę — czy do danego miejsca jest dojazd.

Tak samo obwodnice północna i południowa powinny powstać natychmiast. Rozmawiamy z mieszkańcami i wiemy, że kwestie wykupu tych terenów pod inwestycje są sporne. Ludzie nie wiedzą, czy będą wywłaszczani, czy otrzymają jakieś pieniądze, czy mogą negocjować. Do tego domknięcie obwodnicy Tyczyn-Krasne, gdzie szedłby tranzyt przez nasze miasto i auta nie wjeżdżałyby do Armii Krajowej czy Sikorskiego.

Ważny jest też tunel czy wiadukt przy połączeniu ul. Wyspiańskiego i ul. Hoffmanowej, przy osiedlu Pułaskiego. To trzeba zrobić przede wszystkim z poszanowaniem człowieka, tego co mówią mieszkańcy, którzy niestety w tym temacie mają bardzo dużo do zarzucenia prezydentowi Fijołkowi. Przede wszystkim kontakt z ludźmi, konsultacje społeczne i próba zapanowania nad tym deweloperskim chaosem.

A.J.: Jak zachęcić mieszkańców Rzeszowa do przesiadki do autobusów komunikacji miejskiej i czy według pani ceny biletów zachęcają na ten moment do tego?

K.P.: Ceny nie zachęcają. Sprawdziliśmy i w Rzeszowie mamy jedne z najwyższych cen za komunikację w całej Polsce. Dla przypomnienia jedna godzina to jest 5 zł dla osoby bez zniżek, 3 zł dla osoby z ulgą, 2 zł 50 gr dla studenta. Dodatkowo, żeby zachęcić ludzi do zrezygnowania z czegoś, co jest wygodne, a samochód jest rzeczą wygodną, to musi być to konkurencyjne.

Cena, jakoś i organizacja. Postulujemy całkowitą reorganizację miejskiej komunikacji. Nie może być tak, że do danego punktu jadą trzy linie co pięć minut, a potem przez pół godziny nie jedzie nic. Tak samo należy usprawnić przesiadkę. Na przykład dworzec zachodni przy Alei Wyzwolenia na Warszawskiej, oddany w 2019 roku, nie ma przystanku obok do MPK. Trzeba przejść 200 metrów, co wydłuża czas i utrudnia podróż.

Dodatkowo postulujemy rozważenie i przeanalizowanie tego, żeby prezydent przy współpracy z marszałkiem województwa wprowadził jednorazowy bilet zarówno na MPK, jak i na kolej. W pociągach Podkarpackiej Kolei Aglomeracyjnej zainstalowane są już kasowniki, które mogłyby przyjmować takie bilety.

Mamy na myśli w szczególności ludzi dojeżdżających do pracy, młodzież uczącą się i studiującą w Rzeszowie. Do rozważenia Sędziszów Małopolski, Głogów Małopolski, Jasionka, Łańcut, Boguchwała. Bardzo dużo jest do popracowania, skoro chcemy odkorkować miasto, to ta komunikacja miejska, publiczna musi być konkurencyjna, bo to po prostu się nie uda.

A.J.: Jakie działania według pani trzeba podjąć, żeby w Rzeszowie jeszcze bardziej ożywić sport, kulturę i rekreację?

K.P.: Ten temat jest bardzo ważny i bardzo ciekawy. Uważam, że tutaj również należy oddać głos mieszkańcom. Ja i moja drużyna, ubiegając się o stanowiska w ratuszu, prezydenckie i jako radnych chcielibyśmy oddać głos mieszkańcom i jak najwięcej kwestii z nimi konsultować.

Jednym z naszych pomysłów jest na przykład dodanie pewnych atrakcji. Przemyśl ma miedziane niedźwiadki, Wrocław także. Poznań ma koziołki. Mogłyby to być figurki postaci z dobranocek w powiązaniu z Muzeum Dobranocek, które mamy w Rzeszowie i do którego odwiedzania bardzo zachęcam, nie tylko z dziećmi.

Drodzy Państwo, istniejące teraz układy słoneczne, owszem są. Dobrze, że są, ale troszeczkę nie wiadomo, o co z nimi chodzi. Dodatkowo nie cieszą się rozpoznawalnością. Trzeba rozwijać Rzeszów jako metropolię turystyki i sztuki w naszym regionie. Przyciągać tutaj duże wydarzenia z tej dziedziny. Ścieżki edukacyjne przy Wisłoku i w parkach. To wszystko może dawać szansę do zainteresowania przechodniów, do wycieczek przedszkolaków, czy dzieci w wieku szkolnym i dzieci uczących się w edukacji domowej, a takie także są i pozdrawiam je bardzo serdecznie.

Chcemy zaproponować budowę Muzeum Ziemi Rzeszowskiej, lub Galicji. Najlepiej przy, daj Boże, powstających obwodnicach, by ukulturalniać nasze społeczeństwo.

Tak samo kwestia domów kultury. One nie są otwarte dla wszystkich, taka jest prawda. Jeżeli mama, lub tata nie zdążyli zapisać dziecko w sierpniu czy też w styczniu, nie wepchnęli dziecka na zajęcia jakimś cudem, to te domy kultury są dla nich praktycznie zamknięte. Domy kultury powinny być otwarte zarówno dla maluszków, które są z mamami, czy babciami w domu, aby można tam po prostu pójść i skorzystać nawet z jakiejś skromnej atrakcji, ale i dla młodzieży, która wałęsa się po osiedlach.

Otwarte domy kultury, świetlice, kluby, a tym samym koordynator do spraw młodzieży, który organizowałby wolny czas. I tak samo nasi seniorzy, bo to, że zajęcia są organizowane — co nas bardzo cieszy — powinni mieć możliwość spontanicznego skorzystania z domów kultury.

Chcielibyśmy zaproponować minizoo na Słocinie, lub na Matysówce. Zejdźmy od razu na ziemię... Zoo ze zwierzętami z naszej strefy klimatycznej. Aby ożywić życie naszego regionu i dać szansę wybrania się na wycieczkę bardzo blisko domu. Hańbą jest to, że nie mamy basenu wyczynowego, lodowiska, czy tego aquaparku, który jest kwestią sporną i pozostawia wiele do życzenia.

Wisłok mógłby być miejscem rozwoju wioślarstwa, żeglarstwa. Kolarstwo również leży w naszym regionie. Pytanie dlaczego tak bardzo jesteśmy zadłużeni, a dlaczego sport i rekreacja nie są dofinansowanie w naszym mieście? To mogłoby być wizytówką naszego miasta i prezydent powinien być osobą afirmująca to wszystko i sprawiającą by sport, który wpływa pozytywnie na każdego, na małego i na dużego, rozkwitał w naszym mieście.

A.J.: Jaki ma pani plan na edukację? Czy w tym sektorze potrzeba zmian?

K.P.: Mamy wielu zdolnych uczniów i chcemy, żeby każdy rzeszowski uczeń mógł zdobywać wiedzę na miarę swoich możliwości i oczekiwań. Jednym z pomysłów, który chcielibyśmy wprowadzić to rzeszowska olimpiada szkolna. Wprowadzenie programów nagradzania i promowania postaw aktywnych wśród uczniów, ale także docenić, tych tak bardzo często czujących się niedocenianymi, nauczycieli.

Musimy wspierać to, że nasze miasto jest bardzo bogate w przyjeżdżających do nas z różnych części Polski studentów. Wspierać rozwój wyższy, ale nie zapominać o tak bardzo ważnym i także zapomnianym rozwoju szkolnictwa zawodowego i branżowego na poziomie średnim i zasadniczym.

Tutaj trzeba stworzyć centrum kształcenia zawodowego dla młodzieży i dorosłych przy współpracy z przedsiębiorcami, bo to oni w przyszłości mogą zatrudniać kształcących się tam naszych młodych ludzi. Chodzi o to, żeby młodzież nie wyjeżdżała z Rzeszowa, zarówno po ukończeniu zawodówki, jak i po ukończeniu studiów.

A.J.: Czy według pani należy uporządkować przestrzeń miejską z myślą o potrzebach mieszkańców? Między innymi tak, by w rejonie terenów zielonych, rekreacyjnych nie powstawały blokowiska?

K.P.: To jest temat, który w niekończący sposób ciągnie się w naszym mieście. Podczas spotkań z mieszkańcami, często słyszymy tylko o tym, a miasto nie powinno być tylko problemem, bo najważniejsi są rzeszowianie, a prezydent i radni mają służyć ludziom i jeszcze raz ludziom.

Przywrócenie ładu przestrzennego w naszym mieście to ogromne wyzwanie i wiemy, że każdy kandydat na prezydenta ma to na sztandarach, może oprócz obecnego, który uważa, że wszystko jest w porządku. Bardzo bym chciała, żeby ktokolwiek zwycięży wyścig o fotel prezydenta, faktycznie to zrobił. Nie może być tak, że miasto nie nadąża za swoim rozwojem i to wszystko potęguje niezadowolenie z tego, jak żyje się w mieście.

Mamy stanowisko architekta miasta, ale wiemy, że ta postać nie ma wystarczających narzędzi do postulowania i wprowadzania zmian, które powinny mieć miejsce i do egzekwowania tego ładu. To jest rzecz konieczna.

Plan zagospodarowania przestrzennego dla całego miasta z poszanowaniem przede wszystkim mieszkańców. Nie może być takich sytuacji, z jakimi mieliśmy do czynienia w poprzednich latach, czyli ogromnych protestów mieszkańców. W szczególności z terenów dołączonych do Rzeszowa, którym chciano zając tereny zielone, jak na przykład brzegów wzdłuż Wisłoka, czyli to, co prezydent Fijołek pozwolił zrobić z naszą piękną, wspólną Żwirownią. Obrzydził w zupełności to miejsce i nie da się tego cofnąć. Poszanowanie własności ludzkiej. To, że miejscowości ościenne przyłączyły się do nas, nie oznacza, że mamy na nich żerować.

Chwała ludziom za to, że oprotestowali to wszystko i oby żaden inny prezydent nie miał w planach powrotu do tak haniebnych zwyczajów. Jeszcze raz brawa dla Państwa, którzy temu się sprzeciwili. Trzeba wywierać presję, co pokazali mieszkańcy i myślę, że jest to ogromne wyzwanie dla wszystkich, a w szczególności duży strup na szyi na mieszkańców. Tereny zielone powinny być naszą świętością. To są zielone płuca naszego miasta, miejsca, gdzie wypoczywają wszyscy. Wiemy, jak jest ciężko, bo człowiek cały dzień spędza w pracy, dzieci w placówkach. Musimy mieć miejsca zielone, żeby mieć po prostu, gdzie wyjść.

A.J.: Jakie kierunki rozwoju powinien podjąć Rzeszów w obecnej sytuacji polityczno-gospodarczej?

K.P.: Wyzwań jest wiele. Jednym z pierwszych, no niestety jest zadłużenie miasta i tutaj potrzebny jest audyt, zastanowienie się — co na co i za ile. Wspomniany wcześniej plan, który niby się wdraża, ale za wolno, czyli obwodnice południowa, czy północna. Kwestia Rzeszowskiego Centrum Komunikacyjnego, otwartego 1 marca, które jak będzie nam służyć, to zobaczymy. Póki co taksówkarze narzekają na cenę abonamentu, czy chociażby na to, że pasażerów można wysadzać tylko na dole płyty.

Dodatkowo bardzo ważna kwestia rewitalizacji Hali Targowej. W tej kwestii interweniujemy jako Konfederacja i Bezpartyjni Samorządowcy, bo miasto niefortunnie ogłosiło rewitalizację, ogłaszając, tak jakby zamknięcie hali, co jest nieprawdą. To wpłynęło mocno na frekwencję obecnych na tym targowisku. To pokazuje, że prezydent miasta zwłaszcza musi myśleć, co mówi. Padło nietrafne stwierdzenie, że będzie to Sewilla czy Barcelona naszego Rzeszowa. To martwi ludzi, czy oni w ogóle będą mogli tam wrócić z uwagi na koszty i jak to będzie wyglądać po remoncie, czy będą w stanie się utrzymać.

Tak samo kwestia Wisłokostrady, Podkarpackiego Centrum Lekkoatletycznego, zrobienia wszystkiego, aby usprawnić komunikację i zatrzymać patodeweloperkę w naszym mieście. Wyzwań jest bardzo dużo, ale kto, jak nie my i przy współpracy mieszkańcami Rzeszowa to wszystko jest do rozwiązania.

A.J.: Pani wizja Rzeszowa za pięć lat?

K.P.: Chciałabym przede wszystkim, żeby ludzie stąd nie wyjeżdżali, by chciało się tutaj żyć. By zarówno osoby młode, zakładające rodziny chciały tutaj pozostać, by moje i Państwa dzieci, nasze wnuki i prawnuki cieszyły się z tego dziedzictwa kultury, historii, naszej wspaniałej tradycji Podkarpacia. Jesteśmy stolicą i sercem naszego województwa.

Chciałabym, żeby rozwój Rzeszowa był zgodny z naturą i poszanowaniem drugiego człowieka, bo człowiek w tym wszystkim jest najważniejszy. Nie chciałabym żadnych stref dyskryminacji ludzi za to, że nie mają samochodu wystarczająco nowego, czyli najlepiej elektryka. Jesteśmy temu stanowczo przeciwni.

Aby młodzi zostawali w naszym mieście, budowali gospodarkę, by przedsiębiorcy mogli się rozwijać w sposób klarowny i jasny, bo to oni budują nasze miasto i środki, które możemy inwestować, są tylko i wyłącznie dzięki nim. Proszę Państwa, Rzeszów prawdziwą metropolią i stolicą innowacji nie tylko z nazwy, a naprawdę. Inwestycje w młodych, w startupy i zrobienie wszystkiego, aby nasze miasto było naszą dumą. Aby nie wyludniało się, a kobiety chciały rodzić na naszych rzeszowskich porodówkach. Z poszanowaniem drugiego człowieka i rozwijać to, co pozostawili nam nasi dziadowie.

W Przemyślu podcięto drzewo, żeby spadło na dzieci