„Widzę Jezusa na jego brzuchu”
Matthew Spencer to maratończyk, który w 30 kolejnych dni przebiegł 30 maratonów. Za swój czyn został okrzyknięty rekordzistą Guinnessa. Oprócz gratulacji, które spływały w setkach komentarzy pod postem jego żony, pojawiły się też te mówiące o „objawieniu”. Wiele osób zauważyło „coś” nietypowego w… mięśniach brzucha Matthew. - Widzę Jezusa Chrystusa na jego brzuchu – napisał jeden z komentujących. - Czy to twarz mężczyzny na jego torsie? - pytali kolejni. Wieści o tym nietypowym „objawieniu” szybko się rozeszły, a sześciopak mężczyzny stał się sławny. Czy faktycznie w jego mięśniach widać twarz Jezusa Chrystusa? Każdy może ocenić sam, jednak to zjawisko nie jest niczym nietypowym. Za to odpowiada pareidolia.
Dlaczego widzimy twarz tam, gdzie jej nie ma?
Pareidolia to powszechne zjawisko, które dotyczy każdego z nas. Polega na dopatrywaniu się znanych nam kształtów w przypadkowych zarysowaniach, szczegółach, elementach itp. Temu zjawisku często towarzyszy poczucie przekonania swoich spostrzeżeń. Najpowszechniejszym przykładem pareidolii są jednak chmury. Właśnie to zjawisko odpowiada za to, że w kształtach obłoków widzimy różne przedmioty, zwierzęta itp.
Pareidolia prowadzi często do „pospolitego ruszenia”. W ślad za pierwszym spostrzeżeniem idą kolejne i tak nakręca się spirala. Przekonanie rośnie w siłę i staje się powszechne. Przykładów nie trzeba szukać daleko. Takiemu zjawisku mogliśmy przyglądać się, gdy do Parczewa zjechały setki wiernych, aby oglądać drzewo. To na nim wiele osób doszukiwało się obrazu Jezusa Chrystusa, Maryi a niektórzy widzieli różaniec.
Najpopularniejsze pareidolie, które zyskały sławę na całym świecie to np. dopatrywanie się wizerunku diabła w dymie wydobywającym się z zniszczonej atakiem terrorystycznym wieży World Trade Center. Wizerunek diabła widziany był także w portrecie królowej Elżbiety II na kanadyjskim banknocie, a dokładnie w jej… włosach.