- W Rzeszowie rozpoczął się proces Doroty G., oskarżonej o zabójstwo swojego ośmioletniego syna.
- Kobieta miała najpierw podać dziecku atropinę, a następnie udusić chłopca kocem, co miało wskazywać na przygotowanie do zbrodni.
- Mimo że oskarżona początkowo przyznała się do winy, później zmieniła zeznania, a biegli orzekli jej poczytalność.
- Jakie nowe fakty wyjdą na jaw w trakcie procesu, który częściowo toczy się za zamkniętymi drzwiami?
W Rzeszowie ruszył proces matki oskarżonej o zabójstwo 8-letniego syna
Oskarżoną na salę wprowadzili policjanci. Miała skute ręce i nogi. Decyzją sądu proces będzie w części toczyć się przy drzwiach zamkniętych. Wnioskowała o to obrona m.in. ze względu na rodzaj stawianych zarzutów, okoliczności ich popełnienia i na relacje rodzinne. Sąd zezwolił mediom na wysłuchanie aktu oskarżenia i oświadczenia oskarżonej, w którym nie przyznała się do popełnienia zarzucanych jej czynów.
Do zabójstwa chłopca doszło 10 lipca 2024 roku w domu, w którym mieszkał wraz z rodzicami w Chałupkach Dębniańskich w powiecie leżajskim. W myśl aktu oskarżenia, gdy mąż Doroty G. wyszedł rano do pracy, kobieta, „działając w zamiarze bezpośrednim pozbawienia życia swojego ośmioletniego syna”, podała mu substancję z zawartością atropiny, która powoduje m.in. zwiotczenie mięśni gładkich oskrzeli i ogranicza wydzielanie śluzu, a następnie przycisnęła koc do jego twarzy i udusiła chłopca.
Według oskarżenia podanie atropiny świadczy o tym, że kobieta przygotowała się do zabójstwa dziecka.
Polecany artykuł:
Kobiecie grozi dożywocie
Ze śledztwa wynika, że później Dorota G. zadzwoniła na numer alarmowy 112 i zgłosiła, że jej syn nie oddycha i jest siny. Instruowana przez dyspozytorkę miała prowadzić reanimację krążeniowo-oddechową do czasu przyjazdu pogotowia ratunkowego. Przybyli na miejsce ratownicy medyczni stwierdzili u chłopca brak oznak funkcji życiowych.
Przeprowadzona sekcja zwłok dziecka wykazała, że do jego śmierci nie doszło z przyczyn naturalnych. Dorota G. została zatrzymana, a następnie sąd na wniosek prokuratury ją aresztował. Ten środek zapobiegawczy jest nadal stosowany.
Kobieta w śledztwie zmieniała swoją wersję wydarzeń. Najpierw przyznała się do zarzucanego jej przestępstwa, później się nie przyznała i odmówiła składania wyjaśnień.
Dorotę G. zbadał zespół biegłych, najpierw jednorazowo, a później także w warunkach szpitalnych. Na podstawie przeprowadzonej obserwacji psychiatrycznej biegli stwierdzili, że Dorota G. nie jest chora psychicznie w rozumieniu psychozy ani upośledzona umysłowo i w chwili popełnienia zarzucanego jej czynu była poczytalna (tzn. była zdolna do właściwego rozpoznania znaczenia swojego czynu i do właściwego pokierowania swoim postępowaniem).
Jednocześnie biegli stwierdzili u kobiety zaburzenia osobowości i ich wpływ na jej zachowanie, w tym także zachowania związane z zarzucanym jej czynem. Dorota G. nie była dotychczas karana. Za zarzucane jej przestępstwo grozi nie mniej niż 10 lat więzienia albo dożywocie.
