Prawie 7500 naszych interwencji to pożary – mówi bryg. Marcin Betleja, rzecznik podkarpackich strażaków. Ogromny odsetek stanowią pożary traw, nieużytków rolnych i obszarów leśnych oraz pożary w domach, mieszkaniach i zabudowaniach gospodarczych.
– Główne ich przyczyny to nieostrożność, nieprawidłowa obsługa urządzeń grzewczych lub niesprawnie działające urządzenia grzewcze. W przypadku pożarów traw głównymi przyczynami są podpalenia, nieostrożność w posługiwaniu się ogniem, czy wręcz bezmyślność lub lenistwo – dodaje.
Reszta interwencji to tzw. miejscowe zagrożenia. Tu spektrum działań było ogromne. – Działaliśmy w zakresie ratownictwa chemicznego, ekologicznego i wysokościowego. Byliśmy wzywani praktycznie do każdego wypadku drogowego. Pomagaliśmy na akwenach przy poszukiwaniach osób zaginionych. Usuwaliśmy skutki burz, nawałnic i silnych opadów deszczu – tłumaczy rzecznik.
W wypadkach zginęło 440 osób
Przez cały miniony rok strażacy wyjeżdżali do działań średnio co 20 minut. W zdarzeniach, do których byli wzywani zginęło ponad 440 osób.
– W ogniu zginęło 15 osób, a 154 trafiły do szpitali. Pozostałe ofiary śmiertelne to głównie ofiary wypadków drogowych, utonięć i śmiertelnego zatrucia czadem. Blisko dwóm tysiącom rannym udzieliliśmy pomocy – informuje Betleja.
Od początku inwazji Rosji na Ukrainę podkarpaccy strażacy zaangażowali się w udzielanie pomocy humanitarnej ukraińskim obywatelom. Transportowali żywność, łóżka, materace i koce do punktów recepcyjnych i miejsc pobytowych. Udostępniali i rozstawiali namioty pneumatyczne z nagrzewnicami, służące jako doraźne miejsca do ogrzania się dla osób oczekujących na transport, wspierali i koordynowali pracę wolontariuszy na wyznaczonych przez wojewodów dworcach kolejowych i autobusowych.
Polecany artykuł: