Zdaniem rzecznika PiS możliwość zamknięcia szkół nie jest w tej chwili rozpatrywana. Podkreślił jednak, że wiele zależy od przestrzegania restrykcji w najbliższych tygodniach.
Od soboty z powodu rozszerzenia się epidemii trzeba będzie zakrywać usta i nos m.in. w sklepach, w autobusach i na ulicach.
Obostrzenie nie obejmuje np. lasów i plaż. Z wyjątkiem 32 powiatów i 6 miast, które będą czerwoną strefą z surowszymi restrykcjami, cała Polska znajdzie się w strefie żółtej.
Oczywiście największym wyzwaniem są lekarze i personel medyczny – łóżka można dostawić, a lekarzy nie zaimportujemy, więc musimy bardzo mocno troszczyć się o pracujących w służbie zdrowia. Ale, co ważne, żebyśmy wszyscy o tym wiedzieli – nawet najlepiej przygotowany rząd nie załatwi sprawy, jeśli faktycznie dojdzie do zatoru w służbie zdrowia, stąd te nowe obostrzenia
– powiedział Fogiel na antenie telewizji Polsat News.
Jeśli zaś chodzi o sytuację szkół, to zdaniem wicerzecznika PiS dotychczasowy system funkcjonowania edukacji się sprawdza:
Prawie 99 proc. placówek szkolnych funkcjonuje w trybie stacjonarnym. Musimy też znaleźć jakiś środek ciężkości. Mieliśmy półroczny lockdown szkolny, mieliśmy naukę zdalną, to z kolei wszyscy eksperci od edukacji mówili, że to się na dłuższą metę nie sprawdzi, rodzice już prawie organizowali protesty.