Spis treści
- Fakty i mity o Bieszczadach. Jak naprawdę się tam żyje?
- Bieszczady destynacją zamożnych osób?
- Gdzie tak naprawdę zaczynają się Bieszczady?
- Ta branża króluje w Bieszczadach. Ludziom w Bieszczadach nie brakuje pomysłów
- Bieszczady kiedyś i dziś
- Bieszczady. Czy warto tutaj mieszkać?
Fakty i mity o Bieszczadach. Jak naprawdę się tam żyje?
"Chcę rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady" – można śmiało powiedzieć, że to zdanie wypowiedziała kiedyś większość z nas. A może właśnie ktoś mówi to teraz, w okresie świątecznym, który skłania do refleksji i stwarza możliwości do zmian. Jeżeli rzeczywiście tak jest, warto wiedzieć, czym naprawdę są Bieszczady i jak się tam żyje. Faktów i mitów powtarzanych o tym miejscu w Polsce na przestrzeni lat nagromadziło się wiele. Ale czy ktoś kiedyś zdecydował się, aby zweryfikować je ze stanem faktycznym? Być może, a może nie. Tak czy inaczej, ja to zrobiłem i nie zawaham się podzielić wnioskami.
Zacznijmy może od poważnego tematu. Tematu, który w wielu dyskusjach pojawia się od lat. Słyszeliście o niedźwiedziach, które chodzą po bieszczadzkich ulicach tak samo, jak robią to ludzie? Zapewne tak. A czy rzeczywiście tak jest?
Z takim pytaniem spotkałam się jakieś 38 lat temu, podczas studiów. Kiedy koleżanki i koledzy dowiedzieli się, skąd przyjechałam, od razu zapytali się, czy w Bieszczadach żyję razem z niedźwiedziami. Zapytali nawet, czy żyję z nimi w lesie. Znajomość tego terenu była wówczas bardzo mała, ale teraz niekiedy też nie jest z tym lepiej. Ale rzeczywiście, zdarzają się sytuacje, że niedźwiedzie, ale także inne zwierzęta, podchodzą pod domy. Ale to chyba nie dotyczy tylko Bieszczad, bo w innych terenach Polski też słyszy się o takich sytuacjach. Dziki w Krakowie zadomowiły się na dobre – mówi mi wieloletnia mieszkanka Bieszczad.
Niedźwiedzie zatem można spotkać, ale powiedzmy sobie szczerze, obrazki, które krążą po internecie i przedstawiają popularne misie bratające się z tutejszymi mieszkańcami, nie mają już wiele wspólnego z prawdą. Nikt z moich rozmówców nie przyznał się, że siedział z niedźwiedziem przy jednym stole. I ja wierzę, że to prawda. Często natomiast słyszy się, że Bieszczady to „koniec cywilizacji”. Niektórzy mają spore obawy przed przyjazdem tutaj z powodu... słabego zasięgu i problemów z internetem.
Internet jest. Telewizja jest. Telefony też możemy odbierać (śmiech). Ale w tych opiniach jest trochę prawdy, bo w niektórych miejscach możemy zaobserwować problemy z zasięgiem. Szczególnie jeśli chodzi o te najgłębsze Bieszczady. Ale czy tam dobry zasięg jest aby na pewno potrzebny? – pyta z przymrużeniem oka moja rozmówczyni.
Bieszczady destynacją zamożnych osób?
Bieszczady to teren, który na przestrzeni ostatnich kilku lub nawet kilkunastu lat stał się wymarzonym miejscem do spędzania weekendów dla ludzi, którzy na co dzień muszą zmagać się z chaosem wielkiego miasta. Ci, których na to stać, kupują tu nawet domy, w których co prawda nie mieszkają na co dzień, ale stanowią one dla nich swoistą oazę spokoju i wytchnienia.
To prawda. Spotkałam się nawet z małżeństwami, które po przejściu na emeryturę, przeprowadziły się z dużego miasta w Bieszczady. Kupili tu domy i już stąd nie wyjechali. Myślę, że przede wszystkim jest tutaj spokojnie, a w dzisiejszych czasach większość z nas szuka właśnie spokoju. Wydaje mi się, że osoby, które nie muszą już martwić się o pracę, mają stałą sytuację finansową, decydują się na taki krok. Są też jednak młodzi ludzie, którzy znaleźli tutaj swoją niszę, tu pracują i żyją i nie mają ochoty wracać. Szczerze? Nie dziwię się im – słyszę w Bieszczadach.
Wiele mówi się też o tym, że w Bieszczadach można spotkać sporo zamożnych, znanych ludzi, którzy gdzieś na uboczu wybudowali swój dom, często bardzo okazały i mieszkają tu, choć tak naprawdę mało kto wie o ich obecności. Czy rzeczywiście możemy powiedzieć, że Bieszczady przeszły aż tak sporą metamorfozę? Z przysłowiowego miejsca wypasania owiec w dzielnicę bogaczy?
Tak się mówi, że ludzie, których na to stać, ulokowali swoje pieniądze kupując ziemię w Bieszczadach i budując tutaj domy. Jest to jednak wieść taka bardziej gminna. Słyszałem już o wielu znanych nazwiskach, które żyją niedaleko mnie. Ich domy są jednak zazwyczaj w dobrze schowanym miejscu. Ci, którzy tego chcieli, postarali się, aby wiele się o tym nie mówiło i żeby byli tu poniekąd anonimowi – zaznacza mieszkaniec bieszczadzkich terenów.
Gdzie tak naprawdę zaczynają się Bieszczady?
Mówimy o Bieszczadach, które są tak naprawdę bardzo szerokim pojęciem. Wielokrotnie spotkałem się z opinią, że całe Podkarpacie to już Bieszczady. Ludzie, którzy nigdy tu nie byli i przyjeżdżają pierwszy raz, są skłonni stwierdzić, że Rzeszów to już Bieszczady. A gdzie znajduje się ta magiczna granica? Można domyślać się, że jest ona umowna.
Istnieje kilka teorii. Ale jedno trzeba powiedzieć stanowczo – Rzeszów to nie Bieszczady (śmiech). Mieszkańcy różnych miejscowości faworyzują swoje wsie i miasta. Ile głosów tyle opinii. Ja jako leszczanka i huzelanka uważam, że bramą Bieszczad jest Lesko. Myślę, że najwięcej ludzi ma właśnie takie zdanie, tak się przyjęło – mówi moja rozmówczyni.
Jeśli chodzi o Lesko, jako bramę do Bieszczad, to jest to chyba prawda. Nie bez przyczyny wjeżdżając do tego miasta, niedaleko drogi znajduje się drewniana brama z napisem Lesko, przez którą możemy patrzeć na piękny krajobraz gór
Ta branża króluje w Bieszczadach. Ludziom w Bieszczadach nie brakuje pomysłów
Bieszczady są piękne i to zdecydowanie fakt, a nie mit, który trzeba obalić. A czy mitem jest problem z pracą? Statystyki mówią, że obserwujemy tutaj największe bezrobocie na Podkarpaciu.
Głównym nurtem rozwijającym się w Bieszczadach jest turystyka. Dla ludzi z pomysłem i dużą kreatywnością, ale też z odpowiednimi finansami, jest to atrakcyjny sposób na zarabianie pieniędzy tutaj. Natomiast ogólnie, z pracą jest problem. Zakładów pracy jest mało. Młodzi wyjeżdżają, zakładają rodziny gdzieś w Polsce i tam zostają – podkreśla kolejna osoba.
Będąc przy tym temacie nie sposób nie poruszyć kwestii lokalnej społeczności. W jakim wieku jest mieszkająca tutaj większość? - Ze względu na pracę, o której mówiłam i ogólne możliwości, mieszka tu więcej starszych osób. Jednak młodzi też są. Zwłaszcza ci, którzy mieli pomysł na realizację swoich aspiracji zawodowych właśnie w Bieszczadach. Nawet ci, którzy urodzili się gdzieś indziej – słyszę.
W Bieszczadach rozwija się ciekawa branża. Przyjeżdżają tu ludzie, którzy chcą się zwrócić ku naturze i mają na to konkretny pomysł. - Sporo osób zajmuje się szeroko rozumianym ziołolecznictwem – słyszę od mojego rozmówcy. - Coraz bardziej popularne stają się leki pochodzące bezpośrednio z natury. Są ludzie, którzy mają wiedzę na temat ziół, owoców czy nasion i wykorzystują to w celach leczniczych. A to oznacza jedno – medycyna naturalna staje się w Bieszczadach coraz bardziej popularna.
Bieszczady kiedyś i dziś
Na temat ludności mieszkającej w Bieszczadach warto spojrzeć w nieco szerszym kontekście. Przez wieki zmieniało się wiele. Żyło tutaj wiele narodowości. O tej kwestii mówi mi lokalny historyk i bieszczadzki pasjonat.
Jeśli chodzi o ludność, która zamieszkiwała Bieszczady, to w okresie przedwojennym obserwowaliśmy tu mieszaninę ludności żydowskiej, ludności Rusinów, Bojków, Łemków i Polaków – mówi mój rozmówca.
Zwraca też uwagę na ciekawy fakt. - W okresie międzywojennym tereny obecnych Bieszczad nie były takie dzikie, jak później po II wojnie światowej, czy nawet teraz, pomimo rozwiniętej turystyki. Te tereny były naprawdę rozwinięte. Sianki, miejscowość, która obecnie już nie istnieje, była uzdrowiskiem porównywanym do Krynicy Zdrój. Przyjeżdżali tu ludzie z całej Polski. Jeszcze dzisiaj widać także ślady kolei wąskotorowych, które woziły drzewo. Były tutaj fabryki mebli, które eksportowano na zachód. Wszystko zmieniło się po II wojnie światowej – dodaje.
Ciekawa historia, która z pewnością jest warta uwagi, miała miejsce w 1951 roku. - Kiedy nastąpiła zmiana granicy dokonana przez ówczesne władze Związku Radzieckiego, z terenów Stanisławowa, Bełza, przesiedlono wielu ludzi w tereny Ustrzyk Dolnych czy Ustjanowej. Tamte tereny zasiliły z kolei ZSRR. W 2021 roku obchodzono okrągłą rocznicę tych wydarzeń. Wówczas osoby, które pamiętają tamte przesiedlenia dzieliły się swoimi doświadczeniami. Mówili o tym, jak w krótkim czasie zmieniło się ich życie, jak szybko musieli porzucić swoje gospodarstwa – podkreśla mój rozmówca.
Bieszczady. Czy warto tutaj mieszkać?
Pytań dotyczących Bieszczad jest wiele. Jest jednak jedno podstawowe, kluczowe i będące przepustką do zadawania kolejnych. To nic, że w tym tekście znajduje się ono pod sam koniec. Jak się żyje w Bieszczadach?
Mieszkam w Bieszczadach od urodzenia, z przerwą na studia. Tu założyłam rodzinę. Z perspektywy czasu wydaje mi się, że dla małżeństwa z małymi dziećmi jest to miejsce bardzo bezpieczne i spokojne. Ja miałam to szczęście, że mogłam i cały czas mogę wykonywać swój zawód tutaj i nie musiałam wyjeżdżać do większego miasta. Szczerze? Nie wyobrażam sobie, żebym mogła mieszkać gdzieś indziej – słyszę od jednej z moich rozmówczyń.
Na koniec czas na pytanie, które po prostu musiało paść. I właśnie teraz pada. Wiemy, że Bieszczady mają swoje wady i zalety. Bywa różnie i nie można mówić, że żyje się tutaj idealnie i bezproblemowo. Ale czy jest coś, co mogłoby skłonić i przekonać do wyprowadzki z tego miejsca?
Raczej nie. Swoją dalszą przyszłość wiąże z mieszkaniem tutaj. Jedynie jakaś sytuacja rodzinna mogłaby mnie do tego zmusić. Tu mieszkali moi rodzice i dziadkowie i chyba ja już tutaj zostanę do końca życia – to tylko jedna wypowiedź, ale moi pozostali rozmówcy mają takie samo zdanie. Tu się urodzili, tu mieszkają przez całe życie i nie zamierzają tego zmieniać.
ZOBACZ: Jak się żyje w Bieszczadach?