W piątek 2 października w pociągu relacji Rzeszów - Horyniec Zdrój doszło do niecodziennych scen. Około północy pociąg dojechał do końcowej stacji. Wtedy kierownik pociągu i maszynista zauważyli, że na końcu składu śpi pasażer. Musieli go obudzić. Nie wiedzieli, że ten w zamian postanowi zrobić im na złość.
Panowie wysiedli z pociągu, by odebrać przesyłkę, a w tym czasie "śpioch" opuścił pociąg i odszedł z peronu. Okazało się, że postanowił wziąć ze sobą kosztowny przedmiot - terminal mobilny o wartości około 7 tysięcy złotych.
Kiedy tylko pracownicy pociągu zorientowali się, że nie mają sprzętu, wezwali na miejsce policję i podali rysopis pasażera. Mężczyzna szybko został zatrzymany:
- Początkowo 46-letni mieszkaniec gminy Stary Dzików twierdził, że nic nie brał z pociągu. Tłumaczył, że gdy opuścił peron i szedł ulicą podeszło do niego dwóch mężczyzn, którzy chcieli mu sprzedać urządzenie przypominające telefon komórkowy. Gdy odmówił, mężczyźni wyrzucili urządzenie w trawę - wyjaśnia KPP Lubaczów.
Ostatecznie jednak mężczyzna przyznał się do kradzieży urządzenia:
- Twierdził, że zrobił to na złość obsłudze pociągu, ponieważ nie spodobało mu się to, że go obudzili.
Teraz 46-latek może mieć sporo czasu na spanie na więziennej pryczy. Grozi mu do 5 lat więzienia.