Przypomnijmy, Paweł na szlak wyruszył 17 lutego o godz. 5.15. Trasę w rekordowym czasie zakończył 27 lutego o godz. 17.00. A nie było łatwo. Pierwsze pięć dni Paweł spędził w ekstremalnych warunkach – kilometrami torował w śniegu po pas, zmagał się z wiatrem i ograniczoną widocznością.
- Myślałem, że pierwszy dzień będzie najgorszy. Okazało się, że drugi, trzeci, czwarty były jeszcze gorsze. Praktycznie zakopywałem się w śniegu. Często bywało tak, że jeden kilometr szedłem 40-50 minut. Z każdym krokiem wprzód, masy śniegu napierały na mnie tak mocno, że musiałem się cofać. Nie robiłem wtedy żadnego postępu. Kiedy schodziłem z góry, wydawało mi się, że będzie lepiej, ale wcale tak nie było. Zapadałem się w śniegu, traciłem równowagę i wywracałem się na boki. Idąc przez las, było dobrze. Śnieg pomiędzy drzewami był ubity. Kiedy wychodziłem z lasu na teren otwarty, nie wiedziałem, w którą stronę mam iść. Wszystkie oznaczenia zniknęły – tak kilka dni po rekordowym przejściu, o wyprawie opowiada Paweł Pabian, beskidzki przewodnik z Krasnego pod Rzeszowem.
Dopiero piątego dnia zimowej wyprawy na trasie pojawiły się oznaczenia szlaków. Zmieniła się także pogoda. Wyszło słońce, a śnieg zaczął topnieć.
Ogromne zmęczenie i zakrwawione stopy
W głębokim śniegu Paweł w rakietach śnieżnych przetorował 150 kilometrów. Przez ogromny wysiłek, beskidzki przewodnik z Krasnego, ma teraz poważne problemy z chodzeniem. - Mam dodatkowo zmasakrowane pięty – opowiada i dodaje, że w rakietach podchodzi się w celu zdobycia jakiegoś szczytu i zejścia, czyli około 10-15 kilometrów. On z kolei miał je na stopach przez trzy i pół dnia w sumie pokonując około 150 kilometrów. - Torowałem w głębokim śniegu przez cały czas i to jest dla mnie największy sukces – opowiada Pabian.
Pomimo trudności Paweł nie poddał się i w 10 dni i niecałe 12 godzin pokonał najdłuższy szlak turystyczny w Polsce, czyli Główny Szlak Beskidzki zimą. Gratulujemy!
Diadem Polskich Gór
A my przypominamy Paweł Pabian, dwa lata temu jako pierwszy Polak zdobył 80 szczytów Diademu Polskich Gór podczas jednej wyprawy. Zajęło mu to tylko trzynaście dni!