Najgroźniejszy okazał się ogień, który pojawił się 3 kwietnia w Nadleśnictwie Narol i pochłonął 3,5 ha pokrywy gleby w drzewostanach różnych klas wieku. Groźnie wyglądał też pożar, który 9 kwietnia zauważono na stokach Otrytu w Nadleśnictwie Lutowiska.
Ze względu na trudno dostępny teren w akcji jego gaszenia brało udział 27 pracowników nadleśnictwa, 30 strażaków i pracownicy zakładów usług leśnych. Spłonęło 60 arów poszycia leśnego w drzewostanie jodłowo-bukowym. W Wielkanoc dwukrotnie paliło się na terenie Nadleśnictwa Oleszyce, gdzie spłonęło 0,40 ha poszycia. Mniejsze pożary gaszono na terenie nadleśnictw: Bircza, Tuszyma, Kolbuszowa.
"Pozornie spalona ściółka to niewielka strata, jednak po paru miesiącach okazać się może, że wchodzące w okres wegetacji drzewa zostały przysmażone ogniem i reagują z opóźnieniem, zatem szkody przyrodnicze mogą być rozłożone w czasie" – zastrzega Marek Marecki, zastępca dyrektora RDLP w Krośnie ds. gospodarki leśnej.
"Nie da się też wyszacować strat w mikroflorze i mikrofaunie, których regeneracja na spalonym terenie trwa latami. Dlatego apelujemy o ostrożność w posługiwaniu się ogniem w lesie i na terenach przyległych."
Zapowiadane susze wymuszają czujność ze strony służb leśnych. Niezwykle pomocne w wykrywaniu źródeł ognia są sytemu monitorowania terenu za pomocą kamer przemysłowych.
Korzystają z niego nadleśnictwa z terenu Puszczy Sandomierskiej, zaś centrum monitoringu dla obszaru południowego Roztocza i części Puszczy Solskiej obejmujące zasięgiem pięć nadleśnictw znajduje się w Nadleśnictwie Oleszyce. Z sześciu kamer umieszczonych na wieżach uzyskuje się tu obraz pokrywający kilkadziesiąt tysięcy hektarów.