Były zastępca szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego generał Leon Komornicki w rozmowie z PAP ocenił szansę na szybkie zakończenie wojny w Ukrainie. Według niego, koniec konfliktu nie jest blisko, a ewentualne odłożenie broni w 2023 roku jest bardzo mało prawdopodobne. Generał przekonuje, że nadchodzący rok będzie decydujący dla losów Ukrainy. Przebieg wojny w dużym stopniu zależeć ma od dostaw broni z Zachodu, w tym głównie z USA. Generał uważa, że kwoty jakie Stany Zjednoczone przeznaczają na wojnę świadczą o tym, że konflikt zbrojny szybko się nie zakończy.
Wszyscy musimy być na to przygotowani, w tym Polska, która odgrywa tu bardzo istotną rolę sąsiada udzielającego największej w Europie, daleko idącej pomocy Ukrainie – powiedział Generał Komornicki.
Generał widzi jednak szanse na pewne symptomy, które mogą wskazywać na zakończenie wojny w 2024 roku. Walczące strony mogą skłaniać się ku zakończeniu konfliktu, a kluczową rolę mogą w tej kwestii odegrać oczekiwania dwóch zaangażowanych stron – USA i Chin.
Również niekorzystną wizję konfliktu w Ukrainie snuje generał Bogusław Samol, były dowódca Wielonarodowego Korpusu Północno-Wschodniego. W rozmowie z PAP przewiduje, że w nadchodzącym roku wojna będzie miała, podobnie jak w 2022 roku, bardzo niehumanitarne oblicze, co w szczególności dotknie ludność cywilną. Przypomniał, że jest to część rosyjskiej tzw. doktryny Gierasimowa, która zakłada "głębokie uderzenia na obiekty cywilne".
Od rozpoczęcia konfliktu wielu ekspertów nie dowierzało, aby Rosjanie mieli stosować założenia doktryny Gierasimowa. Jednak to, co dziś pokazują, ostrzeliwując cele infrastruktury krytycznej i nie tylko, bo również cele infrastruktury cywilnej, jest wypełnieniem właśnie tych założeń" - powiedział. "Rosjanie w 2023 roku będą kontynuować te uderzenia na obiekty cywilne z użyciem broni dalekiego zasięgu – dodał.