Od pierwszej minuty to jednak drużyna gości lepiej weszła w mecz. Wbrew oczekiwaniom nie zamknęli się na swojej połowie, ale z drugiej strony, ich ofensywne zapędy były szybko kasowane przez gospodarzy. Drużyna Resovii również próbowała skonstruować akcje, ale w tych poczynaniach było sporo niedokładności. W końcu około 20 minuty meczu po dośrodkowaniu strzał na bramkę oddał Jaroch, ale piłka minimalnie ominęła bramkę Górnika. Późniejsze akcje również nie przynosiły żadnych konkretów, a sam mecz był bardzo chaotyczny.
- Czujemy lekki niedosyt. Chcieliśmy ten mecz wygrać. Plan był taki, żeby wykorzystać przejście do ataku, wykorzystać miejsce, które tworzy się za linią obrony Polkowic, w momencie, kiedy oni budują akcję. Mieliśmy cztery, czy pięć dobrych sytuacji, może nie były one stu procentowe, ale jeśli chcemy takie spotkania wygrywać, to musimy je wykorzystywać – mówił po meczu Dawid Kroczek, trener Resovii.
CZYTAJ TAKŻE: Świąteczne Miasteczko na Rynku. Będzie św. Mikołaj i młyńskie koło!
W drugiej połowie obraz gry się nie zmienił
Od początku drugiej połowy spotkania mecz wyglądał wręcz identycznie, jak przed przerwą. Widać było, że Resovia miała przewagę, która na niewiele się przekładała, a jeśli już udało się dojść do dobrej sytuacji, to nie była ona wykorzystywana przez ofensywnych zawodników. Akcję po kolei marnowali Mikulec, Struzik, czy Mróz. Bohaterem meczu mógł zostać Maksymilian Hebel, ale jego strzał skutecznie wybronił bramkarz drużyny z Polkowic.
- Wiedzieliśmy, że przeciwnik jest mocny przy kontratakach i to było dziś widać. My z kolei mieliśmy swoje sytuację, których nie potrafiliśmy wykorzystać i kończymy ten mecz remisem. Bardzo chcieliśmy ten mecz wygrać – mówił po meczu rozczarowany Bartłomiej Eizenchart.
Polecany artykuł: