Wystarczy nieco uchylić okno, czy wyjść na zewnątrz choćby na chwile, by w gardle czuć charakterystyczne drapanie. Smog mocno wpływa na nasze zdrowie, a w Rzeszowie w sezonie zimowym co roku jest go pod dostatkiem. Najbardziej niebezpieczne są cząsteczki PM 2,5 - są na tyle małe, że potrafią wnikać do naszego krwiobiegu. Konsekwencje mogą być poważne, a przy dłuższym narażeniu na wdychanie takich rarytasów wręcz śmiertelne.
W stolicy Podkarpacia szczególnie ciężka była miniona noc. Jak podaje serwis airly.eu, o godzinie 22 czujnik na ulicy Jana Olbrachta zanotował stężenie pyłów PM 2,5 w wysokości 173 ug/m3. To aż 692 procent normy. Podobne było stężenie pyłów PM 10. Na Poniatowskiego najgorzej było o godzinie 19. Wtedy stężenie PM 2,5 wyniosło aż 586 procent. Nieco lepiej, ale nie wspaniale, było w centrum miasta - na Rejtana o godzinie 21 stężenie PM 2,5 wyniosło blisko 300 procent normy.
Wiele wskazuje na to, że i nadchodzący wieczór może być podobny. Pamiętajmy, by w takich przypadkach zrezygnować ze wszelkich aktywności na świeżym powietrzu - w takim wypadku spacer czy biegi na pewno nie wyjdą nam na zdrowie. Smog oddziałuje szczególnie na dzieci i osoby starsze.
Jedyny sposób na czyste powietrze to ograniczenie ruchu samochodów i likwidacja przydomowych kotłowni, zwłaszcza tych starszego typu. W praktyce nie jest to łatwe. Doraźnie w pomieszczeniach mogą pomóc oczyszczacze powietrza. Warto też zakupić maski antysmogowe.