Ubóstwo w Polsce najwyższe od 2015 roku. Czy 800 plus będzie wyższe?
Dr Maciej Szlinder, ekonomista i prezes Polskiej Sieci Dochodu Podstawowego, w rozmowie z Next.gazeta.pl wskazuje, że brak waloryzacji 500 plus przyczynił się do wzrostu ubóstwa w Polsce. Problem ten stanowi jednak tylko część znacznie szerszego zjawiska, które można uznać za systemową bolączkę polskiego systemu socjalnego. Liczba osób żyjących w skrajnym ubóstwie rośnie, a symboliczna nazwa „Biedańsk” odnosi się do ponad 2,5 miliona Polaków, którzy zmagają się z codziennymi trudnościami. Stanowią oni 6,6% populacji, co wynika z najnowszego „Raportu o biedzie 2024” opracowanego przez „Szlachetną Paczkę”.
Statystyki są alarmujące – liczba osób w skrajnym ubóstwie wzrosła aż o 47% w stosunku do roku poprzedniego, osiągając najgorszy wynik od 2015 roku. Paradoksalnie, to właśnie w 2016 roku wprowadzenie programu 500 plus znacząco zmniejszyło skalę ubóstwa. Z biegiem lat świadczenie jednak straciło swoją realną wartość – inflacja sprawiła, że między kwietniem 2016 a kwietniem 2023 roku jego siła nabywcza spadła o jedną trzecią, do poziomu 336,74 zł.
Wartość świadczenia 500 plus miała olbrzymi wpływ na zmniejszenie skrajnego ubóstwa. Z racji na inflację z roku na rok było mniej warte i traciło swoją rolę w przeciwdziałaniu biedzie – podkreśla dr Maciej Szlinder w rozmowie z Next.gazeta.pl.
Nowe świadczenie, 800 plus, miało poprawić sytuację, ale zdaniem eksperta nawet ono nie wystarczy, jeśli nie będzie systematycznie waloryzowane. Ekonomista zwraca uwagę, że w Polsce świadczenia tego typu zmieniają się głównie przy okazji wyborów, co utrudnia ich skuteczne działanie.
Ekspert wskazuje na konkretne rozwiązania
Minister rodziny, pracy i polityki społecznej, Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, zapowiedziała, że 800 plus zostanie zamrożone na obecnym poziomie ze względu na procedurę nadmiernego deficytu, którą Polska została objęta. Tymczasem, jak wskazuje dr Szlinder, już teraz realna wartość świadczenia spadła do 768 zł. Zamrożenie świadczenia, brak waloryzacji zasiłków oraz ewentualne podwyżki podatków, takich jak VAT na żywność, mogą w dłuższej perspektywie wyeliminować pozytywny wpływ wprowadzenia 800 plus.
Blisko połowa Polaków żyje na progu minimum socjalnego, które wynosi 57 zł dziennie na osobę w gospodarstwie domowym. Co więcej, tylko 37% osób w skrajnym ubóstwie korzysta z pomocy finansowej państwa. Reszta nie spełnia kryteriów dochodowych lub nie korzysta ze świadczeń, mimo że przysługują im one.
Kryterium dochodowe sprawia, że aby dostać świadczenie, trzeba udowodnić, że jest się osobą uprawnioną. Złożyć odpowiednie wnioski itp. Potrzeba więc, żeby po pierwsze osoby uprawnione wiedziały, że mogą skorzystać z takiego świadczenia, a po drugie, żeby wiedziały, jak rozwiązać wszystkie biurokratyczne problemy” – tłumaczy dr Szlinder.
Nawet osoby, które wiedzą, jak ubiegać się o świadczenia, nie zawsze chcą z nich korzystać. Powodem jest często poczucie wstydu, które pogłębia poczucie życiowej porażki.
Część osób nie chce składać zaświadczenia, bo jest to równoznaczne z przyznaniem się do tego, że sobie nie radzą. Muszą przed sobą i bliskimi potwierdzić, że są osobą ubogą i odniosły pewnego rodzaju życiową porażkę – zauważa ekspert.
Zdaniem dr Szlindera kluczowe jest wprowadzenie systemowych rozwiązań, takich jak waloryzacja świadczeń, zwiększenie kryteriów dochodowych czy uproszczenie procedur. Jednak najbardziej rewolucyjnym pomysłem pozostaje dochód podstawowy, czyli comiesięczne, bezwarunkowe świadczenie dla każdego obywatela, niezależnie od jego sytuacji finansowej. Ekspert w rozmowie z Next.gazeta.pl sugeruje, że kwotą, która mogłaby znacząco poprawić sytuację wielu Polaków, jest 1700 zł miesięcznie.
Poza tym, że państwo powinno odpowiadać za pewne przekazywanie pieniędzy bezpośrednio swoim obywatelom, to równie ważna jest druga noga państwa opiekuńczego, czyli kwestia usług publicznych. Przede wszystkim chodzi o kwestie transportu, szkolnictwa, ochrony zdrowia i mieszkalnictwa, bo to także w Polsce duży problem” – dodaje ekonomista.
ZOBACZ: KAS i CBŚP rozbiły na Podkarpaciu grupę przestępczą zajmującą się lichwą