Czy z powodu koronawirusa przybyło w Polsce zmarłych?
Choć w Polsce mamy do czynienia z epidemią koronawirusa, to dane dotyczące liczby zgonów, o dziwo, wcale nie są wyższe niż rok czy dwa lata temu. Okazuje się bowiem, że w kwietniu 2020 roku zmarło mniej Polaków niż w tym samym miesiącu w roku ubiegłym i dwa lata temu. W czasach epidemii liczba zgonów wyniosła 33104, rok temu 33613, a w 2018 roku 34639!
Podobnie jest w Rzeszowie. Okazuje się, że w kwietniu 2020 zmarło 201 rzeszowian, w kwietniu 2019 - 232, a w kwietniu 2018 - 242!
Jak to możliwe? Czy to oznacza, że śmiertelność zakażonych koronawirusem wcale nie jest tak wysoka jak się podaje?
Polecany artykuł:
#StopFakeNews: Rządowa akcja przeciwko fake newsom na temat koronawirusa
W sieci pojawia się mnóstwo fałszywych informacji na temat koronawirusa. Dotyczą one na przykład szczepionek, leków, szkodliwości noszenia maseczek ochronych, czy wreszcie wspomnianej śmiertelności chorych na COVID-19.
Rząd postanowił walczyć z fake newsami. W tym celu zamieścił na kanale YouTube Kancelarii Premiera szereg materiałów wideo, w których odkłamuje rzeczywistość.
Koronawirus zabija średnio 10 procent chorych
Zgonów w Polsce w czasach koronawirusa nie przybyło, ale NIE oznacza to, że śmiertelność chorych na COVID-19 jest niewielka. Zgonów z powodu koronawirusa nie powinno się odnosić do liczby wszystkich Polaków, ale do tych, u których stwierdzono zachorowanie na tę chorobę:
- Jeżeli będziemy odnosili liczbę osób, które zmarły z powodu tej infekcji do liczby osób żyjących na danym terenie, to rzeczywiście ta śmiertelność jest relatywnie nie duża. Proszę zwrócić uwage, że w Polsce żyje 38 milionów ludzi. Jeżeli odniesiemy tę wartość do liczby osób, które zachorowały w sposób jawny klinicznie na tę chorobę, to już te odsetki robią się dużo, dużo większe mówi prof. Andrzej Chorban, konsultant krajowy w dziedzinie chorób zakaźnych.
Okazuje się, że koronawirus zabija aż 10 procent wszystkich zakażonych:
- Proszę pamętać, że dane z Europy Zachodniej (...) mówią ewidentnie o tym, że 10 procent osób, u których ta choroba była rozpoznana, choruje w taki sposób, że umiera - dodaje profesor.