Shein, Temu czy AliExpress pod lupą rządu
Platformy sprzedażowe, takie jak Shein, AliExpress czy Temu szturmem wdarły się na polski rynek. Oferują Polakom tanie produkty, często w słabej jakości. Mimo to śmiało można mówić o zalewie Europy paczkami z Chin. Polski rząd chce wprowadzić przepisy, które nieco ukrócą to zjawisko. Jak tłumaczy „Rzeczpospolita”, chińskie platformy korzystają z dopłat rządu, dzięki czemu koszty dostaw są minimalne. Dodatkowo, nie stosują się do unijnych przepisów między innymi: Omnibus, co pozwala im wprowadzać naprawdę niskie i kuszące ceny. To sprawia, że stanowią one nieuczciwą konkurencje dla lokalnych platform, które problem zauważyły już dawno.
ZOBACZ: Ksiądz grzmi po występie na Eurowizji. „Nawet najgłupszy egzorcysta powie”
Shein, Temu, AliExpress podwyższą ceny? Rząd nałoży dodatkowy podatek?
Brakuje szczegółów o planowanych przez rząd regulacjach, które miałyby dotknąć wymienione platformy. „Rz” podaje, że według przedstawiciela branży najskuteczniejszym rozwiązaniem byłby model francuski, czyli nałożenie na produkty z Chin podatku, nawet 10 euro od sztuki.
Rząd zastanawia się nad kierunkiem, w którym mogą pójść nowe przepisy, a jednocześnie przedstawiciele branży podkreślają, że problem stale narasta. – W ostatnim czasie aktywność przedsiębiorców działających poprzez chińskie platformy istotnie się zwiększyła. W samym tylko IV kwartale 2023 r. platformy chińskie przeznaczyły na reklamę internetową duże kwoty – mówi dla „Rz” Patrycja Sass-Staniszewska, prezes Izby Gospodarki Elektronicznej.
Wykorzystując brak skutecznej egzekucji przepisów na gruncie polskim i europejskim, luki prawne pozwalające na zwolnienie z cła dla przesyłek poniżej 150 euro oraz brak koordynacji podatkowej między państwami, przedsiębiorcy azjatyccy uzyskują istotną przewagę konkurencyjną nad firmami w UE – cytuje „Rzeczpospolita” wypowiedź ekspertki.
Polskie firmy chcą tym samych przepisów dla chińskich produktów
Przedstawiciele branży podkreślają, że platformy spoza Europy mogą w prostszy sposób robić interesy na terenie UE. To między innymi brak cła na przesyłki poniżej wartości 150 Euro. Nie są objęte przepisami dyrektywy Omnibus. Co więcej, większość paczek trafia do Polski jako listy, a nie paczki. Przez to europejskie kraje są zalewane są chińskimi produktami. Przedsiębiorcy domagają się wprowadzenia większej kontroli.
Ważne jest uwzględnienie różnych aspektów funkcjonowania chińskich marketplace’ów, biorąc przykład także z inicjatyw, jakie podejmują np. Francja czy Niemcy. Istotne mogą się okazać dodatkowe opłaty lub zmiany celne, które równomiernie obciążą produkty sprzedawane przez te platformy – mówił dla „Rz” Adam Ciesielczyk, prezes Erli.
Dodaje, że „kluczowe jest objęcie chińskich platform zakupowych obowiązkami, które ciążą na europejskich marketplace’ach, w tym np. dyrektywy Omnibus. Wschodnie podmioty omijają nakaz przejrzystego pokazywania cen sprzedawanych produktów, przez co promocje mogą wprowadzać konsumentów w błąd”.
Źródło: Rzeczpospolita.pl