Już nie tylko firmy telekomunikacyjne mają przechowywać dane i przekazywać je na każde żądanie. Do tego grona dołączą też dostawcy usług takich jak e-maile, czaty czy komunikatory - informuje dziennik.pl. Dodaje, że zmiany w przepisach przewiduje projekt ustawy Prawo komunikacji elektronicznej, która ma zastąpić aktualną ustawę - Prawo telekomunikacyjne. Ta już teraz umożliwia służbom (policji, straży granicznej, czy chociażby ABW) na swobodny dostęp do takich informacji jak nasz biling, czy lokalizacja w danym czasie.
Rząd chce wiedzieć o nas więcej. Przepisy są nielegalne?
Tak szeroki dostęp do informacji nie jest zgodny z orzecznictwem Unii Europejskiej. Jak podaje „Dziennika Gazeta Prawna” rząd zdaje sobie z tego sprawę. Podsekretarz stanu w KPRM ds. Unii Europejskiej Karolina Rudzińska w opinii nowych przepisów stwierdziła, że pogłębią one zakres niezgodności z prawem UE.
Nowe prawo ma przewidywać możliwość dokładnej identyfikacji użytkowników, między innymi po takich danych jak adresy IP i porty komunikacyjne.
Ta zmiana drastycznie zwiększy ilość danych, do których w niekontrolowany sposób będą miały dostęp służby. Wystarczy przypomnieć sobie aferę związaną z Pegazusem, by zobrazować skalę możliwych nadużyć. Na dodatek nie wiadomo do końca, jacy przedsiębiorcy i jakie dane będą musieli przechowywać, bo pod hasłem „usług komunikacji interpersonalnej niewykorzystującej numerów” może kryć się wiele różnych usług - ocenił dla „DGP” Wojciech Klicki, prawnik z Fundacji Panoptykon.
Źródło: dziennik.pl/Dziennik Gazeta Prawna
Polecany artykuł: