Katastrofa samolotu wodą na młyn dla propagandystów
W styczniu w obwodzie biełgorodzkim rozbił się rosyjski samolot wojskowy Ił-76. Rosyjskie Ministerstwo Obrony Narodowej twierdzi, że na jego pokładzie rzekomo znajdować się miało kilkudziesięciu ukraińskich jeńców. Do tej pory Rosja nie przedstawiła na to żadnych dowodów, ani nie przekazała Ukrainie listy ofiar katastrofy. Co więcej, według tamtejszej prokuratury samolot został zestrzelony przez system rakietowy Patriot, co jest wodą na młyn dla propagandystów. Te wydarzenia skłoniły jednego z głównych pupilów Putina do wysnucia opinii o ataku na polskie lotnisko. Dmitrij Kiesielow, szef państwowej agencji prasowej Rossija siegodnia, mówił o odwecie na lotnisko w Rzeszowie.
Problem propagandysty polega na tym, że jego opinia różni się od tej oficjalnej przekazanej przez Putina. Prezydent Rosji mówił, że zestrzelenia samolotu z kilkudziesięcioma jeńcami na pokładzie miały dokonać Siły Zbrojne Ukrainy, a nie obwiniane przez propagandystów siły NATO.
Propagandysta Dmitrij Kisielow o ataku na lotnisko w Rzeszowie
Dmitrij Kisielow mówił w programie emitowanym na kanale Rossija 1 o „lustrzanej sytuacji, gdy z terytorium Meksyku, rosyjski oficer zestrzelił rosyjskim pociskiem amerykański wojskowy samolot nad terytorium Stanów Zjednoczonych”.
Jaka będzie reakcja? - pytał.
Według marionetki Putina, reakcją Rosji na taką sytuację mógłby być atak na lotnisko w Rzeszowie, które nazwał „główną bazą przeładunkową zachodniej broni dla Ukrainy”.
Jeżeli pozostaną jedynie metody wojskowo-techniczne, to - jako opcja - coraz bardziej oczywistym celem staje się polskie lotnisko w Rzeszowie […] Ale najpierw musimy ostrzec i wszystko bardzo jasno wyjaśnić i to robimy - mówił.
Ukraina prosi o listę ofiar
Wydarzenie może być kolejną krwawą prowokacją ze strony Rosji, która winę za katastrofę zrzuca na stronę ukraińską. Kijów twierdzi, że samolot transportowy nie przewoził jeńców, a wyrzutnie rakiet S-300. Co więcej, Ukraina poprosiła Rosję o przekazanie listy ofiar, do czego do tej pory nie doszło. Obie strony domagają się powołania międzynarodowej komisji, która zbada katastrofę z 24 stycznia.
Polecany artykuł:
