Do całej sytuacji doszło późnym wieczorem we wtorek, 1 marca. To właśnie wtedy na ul. Krakowskiej w Rzeszowie miejscowa drogówka sprawdziła prędkość, z jaką jechał kierujący oplem mężczyzna. Szybko okazało się, że dozwoloną w tym miejscu przekroczył o ponad 30 km/h. Tym samym, mundurowi dali mężczyźnie znak do zatrzymania się. Ten z kolei, mimo iż najpierw zatrzymał samochód, po chwili gwałtownie ruszył z miejsca i odjechał w kierunku Świlczy.
Policjanci podjęli pościg
Policjanci podjęli pościg za uciekającym kierowcą. Mimo użycia sygnałów świetlnych i dźwiękowych mężczyzna nie zatrzymywał pojazdu i uciekał ul. Krakowską, następnie drogą serwisową przy S-19, którą dojechał do ulicy Dębickiej i kontynuował jazdę w kierunku Woli Zgłobieńskiej. W Zgłobniu na łuku drogi stracił panowanie nad samochodem i uderzył w bariery przy drodze- informuje Ewelina Wrona z Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie.
To właśnie tam mundurowi zatrzymali 54-latka. W związku z tym, że czuć było od niego alkohol - sprawdzili jego stan trzeźwości. Alkomat w organizmie kierowcy wskazał ponad 2,5 promila. Po sprawdzeniu policyjnych baz zaś, okazało się też, że poza promilami we krwi, mężczyzna miał wcześniej zatrzymane prawo jazdy za jazdę „po kieliszku”.