Prezydent Andrzej Duda w kościele pojawił się krótko przed rozpoczęciem mszy. Zanim zajął miejsce, uklęknął przed trumną Tadeusza Ferenca i się pomodlił. Następnie wręczył pośmiertne odznaczenie byłego prezydenta Rzeszowa jego rodzinie.
- W długich dziejach Rzeszowa, Podkarpacia, ale i Rzeczpospolitej Polskiej zakończyła się epoka. Zakończyły się lata pracy służby publicznej człowieka, polityka, ale przede wszystkim społecznika, który w skali naszego kraju z całą pewnością był wyjątkowy. Nie wszyscy umieją i nie wszystkim udaje się w taki sposób poprowadzić przez dziesięciolecia sprawy publiczne, jak realizował to prezydent Tadeusz Ferenc – przemawiał do zgromadzonych w kościele żałobników Andrzej Duda.
Andrzej Duda żegna Tadeusza Ferenca. Od robotnika do prezydenta
I wspomniał, że Tadeusz Ferenc przeszedł przesz wszystkie szczeble kariery. Aby ze zwykłego robotnika, stać się prezydentem.
- Miał wielkie doświadczenie życiowe. Nie tylko dlatego, że urodził się w skromnym domu ponad 82 lata temu, ale dlatego że z tego domu bardzo wcześnie musiał iść do pracy. Miał zaledwie 16 lat, kiedy zaczął pracować jako zwykły robotnik. Od strony zawodowej doświadczył wszystkiego – od zwykłej, ciężkiej pracy fizycznej poprzez stopniowo zdobywane wykształcenie, aż do studiów wyższych i wysokich funkcji państwowych, publicznych – wymieniał Andrzej Duda.
Prezydent pozytywnie ocenił też efekty rządów prezydenta Tadeusza Ferenca.
- Słowo spektakularnym nie będzie niczym przesadnym. O tej spektakularności przez ostatnie dni napisano bardzo wiele. Przez inwestycje w Rzeszowie, po cytowane słowa, że wszystkie drogi i ulice w Rzeszowie zostały odnowione w okresie jego prezydentury. Powstały nowe żłobki, nowe przedszkola, nowe szkoły – doceniał prezydent RP.
Prezydent wspominał także, że kiedy Tadeusz Ferenc obejmował swoje stanowisko pierwszy raz, to budżet miasta wynosił ok. 350 mln zł. Kiedy zaś kończył, to jest to prawie 2 mld zł.
- Nie ma żadnego obiektywnego wskaźnika, który uzasadniałby taki wzrost poza jednym oczywistym i dynamicznym rozwojem miasta i jego dochodu pod każdym względem - mówił.
Pogrzeb Tadeusza Ferenca. Andrzej Duda: To był człowiek z klasą
Andrzej Duda podzielił się refleksją, jaka naszła go, kiedy dowiedział się o śmierci Tadeusza Ferenca.
- Uderzyły mnie wtedy dwie myśli. Pierwsza, że rzeczywiście jest to ktoś, kto w pewnym sensie prawie że zastał Rzeszów drewniany, a zostawia murowany. Jak Kazimierz Wielki – zaskoczył porównaniem Andrzej Duda. - Z drugiej strony kiedy w maju spotkaliśmy się i miałem tę przyjemność, że osobiście bezpośrednio odznaczałem pana prezydenta Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski z gwiazdą. Patrzyłem na niego z wielkim szacunkiem i jakimś rozrzewnieniem. Oto starszy pan, po długiej służbie publicznej będzie mógł spacerować sobie po swoim Rzeszowie, siedzieć na ławeczce, a ludzie będą mu się kłaniali – dumał prezydent.
Andrzej Duda: Robota musi się robić panie prezydencie
Prezydent podzielił się także swoim doświadczeniem z Tadeuszem Ferencem.
- Żegnam pana prezydenta z ogromnym szacunkiem, nie tylko dlatego że żegnam go jako prezydent RP, ale dlatego że był człowiekiem wielkiej klasy – zaczął. - Kiedy dobiegała końca kampania prezydencka w 2020 roku, ku mojemu zaskoczeniu, na Rynku w Rzeszowie powitał mnie Tadeusz Ferenc. Nie spodziewałam się tego. Pochodziliśmy z innych obozów politycznych. Na wiele spraw mieliśmy inne spojrzenie. Choć myślę, że na więcej niż ktokolwiek myśli. Byłem wtedy kandydatem na prezydenta, więc nie musiał tego robić, a jednak przyszedł, aby uścisnąć mi dłoń – wspominał Andrzej Duda.
W swoim przemówieniu Andrzej Duda nawiązał też do ulubionej maksymy prezydenta Ferenca.
- Chcę panu prezydentowi powiedzieć, że żegnam go, a w sercu pozostaje mi jedno z pana ulubionych powiedzeń, które niejako wyraża kwintesencję pełnienia przez pana służby publicznej i tego niezwykłego urzędu. Robota musi się robić panie prezydencie – powiedział na zakończenie prezydent Polski.