Turystyczny raj zagrożony erupcją wulkanu
Każdego roku Teneryfę należąca do Hiszpanii, wyspę na Oceanie Atlantyckim, będąca częścią archipelagu i regionu Wysp Kanaryjskich każdego roku odwiedzają miliony turystów. Wśród nich są Polacy, którzy korzystają z uroków tego miejsca. Niestety naukowcy ostrzegają, że nieaktywny od 116 lat wulkan Teide zaczyna się budzić. To największy wulkan na Atlantyku! W jego rejonie coraz częściej pojawiają się serie wstrząsów sejsmicznych.
Obserwuje się także deformacje gruntu i emisje gazów, co może wskazywać, że w systemie hydrotermalnym wulkanu wzrasta ciśnienie – donosi portal „Twojapogoda.pl”.
Ostatnia erupcja wulkanu Teide miała miejsce w 1909 roku. Ważniejsze erupcje następowały w latach 1704, 1705, 1706 i 1798 i 1909. W ich wyniku zostały zniszczone miejscowość i port Garachic. Nazwa wulkanu pochodzi z języka Guanczów, pierwszych mieszkańców Wysp Kanaryjskich. Tide oznaczało Piekielna Góra.
ZOBACZ: Te szczyty w Tatrach zobaczysz z Bieszczad
Raj zamieni się w piekło?
W ocenie naukowców newralgiczne miejsce, w których dochodzi do emisji gazów i największej aktywności sejsmicznej to obszar wokół Las Cañadas, Cumbres de Adeje i Vilaflor.
Ne tylko na terenie parku narodowego, ale też w miejscowości, gdzie turyści rozpoczynają wspinaczkę na wulkan – czytamy.
Czy warto więc martwić się o tegoroczne wakacje na Wyspach Kanaryjskich? Wieści napływające od sejsmologów mogą uspokajać. W ich opinii erupcja może nastąpić nawet za kilka lat.
Powtórzy się dramat z La Palmy?
W 2022 roku erupcja wulkanu Cumbre Vieja na wyspie La Palma doprowadziła do konieczności ewakuacji tysięcy osób. Ten okres zapisał się w historii Hiszpanii jako największa klęska żywiołowa. Lawa zniszczyła kilka miejscowości, pozbawiając mieszkańców domów i biznesów. Zagrożone było też życie turystów, którzy musieli w pośpiechu uciekać z wyspy.