Życie w bloku nie zawsze należy do łatwych. Sąsiedzi miewają różne przyzwyczajenia. Jedni tłuką kotlety co weekend, jeszcze inni mają głośno szczekającego psa lub tupiące bladym świtem dzieci. Czasami wystarczy odrobina dobrej woli i wyrozumiałości, by we własnym domu czuć się po prostu dobrze i z uśmiechem widać każdego napotkanego sąsiada. Na ulicy Kosynierów w Rzeszowie coś jednak poszło ewidentnie nie tak...
Na grupie FB Sąsiedzi Rzeszów jedna z internautek zamieściła fotografię ogłoszenia z tablicy na klatce jednego z bloków. Ktoś zwraca się do innych mieszkańców z bloku z nietypową prośbą. Otóż sprawa dotyczy głośnych miłosnych uniesień. Autor nie przebiera w słowach:
"Blok to nie opera, w którym swobodnie można przechodzić do wysokiego C i oczekiwać na oklaski udanego orgazmu" - pisze.
Jak zapewnia, to nie pierwszy raz, gdy takie hałasy mu przeszkadzają, a "stały numer".
Ogłoszenie wywołało w sieci lawinę komentarzy. Nie brakowało głosów, że autor artykułu po prostu zazdrosci zakochanym udanych nocy:
"Czyli autor/ka ma słabo rozwiniętą tą sferę życia......"
Byli i tacy, którzy uznali, że autor ogłoszenia ma zbyt wrażliwy słuch:
"Widać że autor/ka nasłuchuje każdą ścianę"
Znalazły się jednak i głosy poparcia:
"Oj ...też te jęki przerobiłam. Na początku śmiesznie tego słuchać ale na dłuższą metę jest to męczące"
A jakie jest Wasze zdanie na ten temat? Czy głośne życie nocne w bloku jest w porządku? Gdzie leży granica? Oto jest pytanie...