5 tysięcy złotych kary za parkowanie pod marketem? Kierowcy muszą uważać, gdzie stają
Po raz pierwszy mogliśmy zobaczyć je w Poznaniu. Teraz korzystać mogą z nich także kierowcy we Wrocławiu, w Warszawie oraz Łodzi. Mowa o ładowarkach samochodów elektrycznych, które pojawiły się m.in. pod sklepami sieci Lidl. Większość urządzeń stwarza możliwość naładowania dwóch pojazdów w tym samym czasie. Ładowanie jest oczywiście płatne, ale na opłaty, a tak naprawdę na mandaty, mogą narazić się także kierowcy, którzy nie do końca rozumieją przeznaczenie ładowarek, a konkretnie miejsc parkingowych do nich przystosowanych. I nie dotyczy to wyłącznie posiadaczy elektryków. Sprawa wygląda tak samo nie tylko pod marketami Lidla, ale także w pozostałych miejscach, gdzie znajdują się wspomniane ładowarki.
Gdzie i w jakich sytuacjach nie można zatem parkować? Informują o tym znaki, na których znajdziemy informację, dla kogo przeznaczone są dane miejsca parkingowe. Jeżeli widzimy na nich oznaczenie "EV" lub "EE", mamy jasny komunikat - jeżeli nasze auto nie jest elektryczne, nie powinniśmy tam stawać. Co jednak istotne, nawet kierowcy elektryków mają pewne ograniczenia. Ich samochody mogą tam stać tylko podczas procesu ładowania. Gdy bateria będzie już gotowa do użycia, trzeba to miejsce opuścić.
Polecany artykuł:
Mandat za parkowanie na miejscu do ładowania aut elektrycznych
Pojawienie się ładowarek do „elektryków” pod marketami może być niejasnym komunikatem dla części kierowców. Obok ładowarki znajduje się miejsce parkingowe, które przeznaczone jest wyłącznie dla kierowców samochodów elektrycznych. Można jednak zaobserwować, szczególnie podczas wzmożonego ruchu w sklepach, że na specjalnie wyznaczonych miejscach parkują także samochody spalinowe. Nie wszyscy kierowcy zdają sobie sprawę z tego, że za takie praktyki grozi mandat. I to dosyć wysoki. Jego maksymalna kwota to pięć tysiące złotych. Jeżeli konieczne będzie odholowanie pojazdu, zostaniemy zmuszeni także do pokrycia kosztów z tym związanych.
Kierowcy często mylnie interpretują zasady panujące na parkingach. Część z nich uważa, że plac przed marketem jest terenem prywatnym i wynika z tego, że za złe parkowanie nie mogą zostać ukarani mandatem. W przypadku, jeśli droga nie jest publiczna, straż miejska i policja nie mogą wystawiać mandatów. Z tego względu, przy większości wjazdów na parkingi możemy zaobserwować znak D-52, oznaczający strefę ruchu. Wówczas, pomimo tego, że jest to teren prywatny, jego właściciel podporządkowuje się zapisom kodeksu drogowego, a co za tym idzie, służby mogą karać kierowców za niedostosowanie się do przepisów.
ZOBACZ: Najstarsze powiaty Podkarpacia. Tutaj mediana wieku jest największa