Mateusz Dąbrowski, mieszkaniec Zarzecza koło Jasła wyhodował istnego giganta! Tegoroczna dynia waży dokładnie 848,5 kg. Jego nietypowa zajawka trwa od kilku lat i tegoroczny wynik jest jego osobistym rekordem. Podczas konkursu dowiedział się, że zabrakło tylko 22 kilogramów do pobicia rekordu Polski. Mimo niedosytu hodowca wrócił z Bania Fest z pierwszą nagrodą! Jak hoduje się takie giganty? - Sama dynia rośnie około 100, może 110 dni. Cały proces zajmuje około pół roku. Na przełomie marca i kwietnia wysiewamy nasionka do doniczek w domu. Za trzy, cztery tygodnie wysadzamy je na stałe miejsce i potem pojawia się owoc – mówi Mateusz Dąbrowski, ale jak zaznacza bardzo ważne są nasiona.
- Taka dynia nie wyrośnie z nasion sklepowych. Są nasiona krzyżowane od kilkudziesięciu lat, ponieważ ta zabawa rozpoczęła się w Stanach Zjednoczonych, a dopiero potem przywędrowała do nas. Wysiewane nasiona są doświetlane, dogrzewane, później jak pojawia się owoc to jest walka o kilogramy. Są różne techniki, zabiegi podlewania, dokarmiania – zdradza.
CZYTAJ TAKŻE: Bieszczady: Chronią las przed wycinką. Przy okazji zaśmiecają teren
Dynia GIGANT przejechała ok. 350 km na lawecie
Aby wygrać konkurs trzeba było jakoś przetransportować dynie na zawody, a to nie było proste. Jak to zrobić?
- To dość skomplikowana operacja. Najpierw taką dynie, która rośnie w tunelu musimy podnieść na paletę, później załadowana jest na lawetę i jechaliśmy około 350 kilometrów. Później powtarzamy ten proces – mówi hodowca.
Dynia GIGANT skończy jako kompost
Niestety, ale taka dynia może wyłącznie cieszyć oko. Brzuchów nią nie napełnimy, a szkoda bo kremu z dyni byłoby dla połowy Jasła.
- Z dyni zostanie wyciągnięte to, co najcenniejsze, czyli nasionka, a później trafi na kompost. Akurat ta dynia nie nadaje się do spożycia, głównie ze względu na duża ilość oprysków w trakcie sezonu. Jeżeli ich by nie było to, jak najbardziej dynię można zjeść – mówi Mateusz Dąbrowski.
Polecany artykuł: